O tym, że 18-latek jest postacią nieszablonową, wiemy nie od dziś. Potrafił przyjść z kaskiem do wywiadu czy krzyczeć w parku maszyn tak głośno, że było go słychać poza stadionem. Tym razem znów zwrócił na siebie uwagę. W trakcie meczu w Toruniu mając kilkanaście sekund do wyjazdu na tor, usłyszał lubianą przez siebie piosenkę. Zaczął tańczyć i śpiewać tuż przed kamerzystą, który nie omieszkał go sfilmować. Duńczyk rytmicznie machał do tego kaskiem i wyglądał na całkowicie rozluźnionego. W meczu zaprezentował się jednak bardzo słabo. Ogólnie ma kiepski sezon i nie spełnia oczekiwań sztabu szkoleniowego. Oczywiście, każdy ma swój sposób na odstresowanie i nikt nie krytykuje tego, jaki akurat przypadł do gustu Marcusowi. Niemniej wynik sportowy tego dnia był marny, a zawodnik nie wyglądał na zbyt zmartwionego. Być może po prostu chciał wyrzucić z siebie emocje i zrobił to właśnie w taki sposób. Kibice gorzowskiego klubu jednak po słabych występach mieli do niego pretensje nie tylko o brak punktów, ale także o postawę. Mimo młodego wieku Birkemose jest już dość krnąbrny i lubi mieć dużo do powiedzenia. Widać to było choćby po długości walki, jaką Stal musiała z nim stoczyć o to, by zmienił tunera. Co dalej z największym talentem w Danii? Fakty są takie, że Birkemose w tym roku mocno rozczarował. Spodziewano się, że zawojuje PGE Ekstraligę, tak jak robili to jego rówieśnicy lub nawet zawodnicy młodsi (Darcy Ward, Emil Sajfutdinow, Bartosz Zmarzlik). Duńczyk wygrał swój debiutancki bieg w Grudziądzu i... to na tyle. Od tego czasu niczego nie pokazał i ani razu nie włączył się nawet do walki o wygraną w pojedynczym biegu. Nie udało mu się nawet przywieźć żadnej dwójki. Przeważnie kończył wyścigi z tyłu, ewentualnie pokonywał jakiegoś juniora. Wobec całej otoczki, jaką zrobiono wokół zawodnika, to duży zawód. Rewelacji nie ma nawet w 2. Lidze Żużlowej, gdzie młodzian reprezentuje barwy PSŻ-u Poznań. W dwóch meczach zdobył najpierw cztery, a potem dziewięć punktów. Rok temu szło mu znacznie lepiej i to właśnie świetna postawa w tych rozgrywkach rozbudziła nadzieje na to, że wkrótce będzie szalał w PGE Ekstralidze. Wygląda to trochę tak, jakby z Birkemose'a zeszło powietrze. Być może odczuwa zbyt dużą presję, ale jest to nieodłączny element zawodowego sportu. Póki co, PGE Ekstraliga to jednak dla niego zdecydowanie zbyt wysokie progi.