Przypomnijmy, że Karczmarz został zatrzymany przez policję podczas świętowania swoich 22. urodzin. Miał pod wpływem alkoholu znieważyć i naruszyć nietykalność funkcjonariusza. Takie zachowanie spotkało się ze zdecydowaną reakcją władz klubu. Marek Grzyb, prezes Moje Bermudy Stali Gorzów bardzo szybko ogłosił, że wychowanek klubu został przez niego zawieszony. Błyskawiczność tych działań nikogo nie dziwi, gdyż Stal wciąż zmaga się z kryzysem wizerunkowym po doniesieniach naszego portalu o karygodnym zachowaniu działaczy podczas obozu na Teneryfie. Kolejna kontrowersja była ostatnim, czego gorzowianie potrzebowali, tym bardziej że na dniach miała rozstrzygnąć się kwestia miejskiej dotacji dla klubu. Ostateczną decyzję dotyczącą publicznych pieniędzy podjęto we wtorek. Stal otrzymała od władz Gorzowa Wielkopolskiego 2,3 miliona złotych. Następnego dnia - niecały tydzień po zatrzymaniu przez policję - Rafał Karczmarz udzielił wypowiedzi WP Sportowym Faktom. Młody żużlowiec zaczął rzecz jasna od przeprosin skierowanych nie tylko w stronę Marka Grzyba i klubu, ale także jego kibiców. Następnie zdradził szczegóły swej "kary". - Zarząd i sztab szkoleniowy zdecydowali, że na treningi mam stawiać się obowiązkowo. Będę starał się pokazać z jak najlepszej strony. Czy pojadę w pierwszym meczu? Nie wiem. Decyzja będzie należeć na klubu. Na razie jestem zawieszony - powiedział. Ciężko stwierdzić na czym w takim razie polega "zawieszenie" Karczmarza, skoro żużlowiec może, a wręcz musi trenować z resztą zespołu. Co więcej, 22-latek nie wyklucza, że już za miesiąc weźmie udział w ligowym spotkaniu! Trudno nie odnieść wrażenia, że równie bolesne i pouczające byłoby dla niego zawieszenie bombki na klubowej choince. - Spotkanie [z Markiem Grzybem - dop. Redakcji] odbyło się po to, żeby ustalić karę. Dostałem także cenne rady na przyszłość i na pewno z nich skorzystam - dodał żużlowiec. Jeśli panowie rzeczywiście wspólnie ustalali karę, to Karczmarz z pewnością może pochwalić się sporymi zdolnościami negocjacyjnymi.