Jesteśmy nieco za półmetkiem sezonu 2021, a już wiemy na pewno, że gorzowianie zaliczą go do udanych. Podopieczni Stanisława Chomskiego zwycięstwem w Częstochowie niemal zapewnili sobie awans do fazy play-off, robiąc tym samym psikusa włodarzom ligi. Do osiągnięcia celu Moje Bermudy Stal nie potrzebowała bowiem znakomitego zawodnika U-24, czy silnego duetu juniorskiego. Strzałem w dziesiątkę okazało się tylko i wyłącznie sprowadzenie Martina Vaculika. Powrót syna marnotrawnego Słowak do aktualnych wicemistrzów Polski dołączył w nienajlepszej atmosferze. Przede wszystkim z takiego stanu rzeczy niezadowoleni byli najwierniejsi kibice. Nie mogli oni wybaczyć mu przejścia do Falubazu po sezonie 2018. Rzadko zdarza się bowiem, iż kapitan Stali obiera zielonogórski kierunek. Na nic zdały się nawet tłumaczenia o złych relacjach z ówczesnym prezesem gorzowian - Ireneuszem Maciejem Zmorą. Fani po prostu nie potrafili tego zaakceptować. Nic więc dziwnego, że po oficjalnym ogłoszeniu 31-latka w Moje Bermudy Stali w listopadzie 2020 roku pojawiło się wiele niepochlebnych komentarzy. Kibice myślą i dobrze zdawali sobie sprawę, co przyczyniło się do jednego z największych transferów całego okna. - Nie oszukujmy się u nas jeździł dla kasy u Was też jeździ dla kasy. Nie dla kibiców dla $ - to tylko jedna z opinii, które można było przeczytać na oficjalnym Facebooku Stali. Martin Vaculik nic sobie jednak z tego nie robił i bardzo szybko przekonał do siebie niedowiarków. Wiele mówi już sama średnia biegopunktowa. Z wynikiem 2,339 Słowak plasuje się aktualnie na czwartym miejscu w klasyfikacji najskuteczniejszych żużlowców ligi i pewnie zmierza ze swoim zespołem po kolejny w karierze medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Ekspert od play-offów Jeżeli już o medalach mowa, sympatycznego zawodnika śmiało można nazwać ekspertem od awansów do fazy play-off. 31-latek dokonuje tego niemal co roku. Przez ostatnie dziewięć lat ekipa, którą reprezentował nie schodziła w PGE Ekstralidze poniżej czwartego miejsca. Słowak dokonał cudu chociażby rok temu, kiedy to z przeciętnym w oczach wielu Falubazem otarł się o brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski. To doskonale obrazuje, że sukcesy ma po prostu we krwi. Podobnego zdania jest Jacek Frątczak. - Zawsze będę zwracał na to uwagę, jak ważny był to zawodnik przy układaniu koncepcji drużyny na sezon 2021. Każda ekipa potrzebuje takiego żużlowca, który będzie rozstrzygał mecze na jej korzyść, tak jak to było w Częstochowie. Naprawdę brawa dla tych, którzy Martina Vaculika ściągnęli do Gorzowa, bo ten transfer się w stu procentach spłaca - oznajmił na łamach naszego portalu. Naprawdę ciężko się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, bowiem doświadczony zawodnik świetnie łata dziurę po kiepsko spisującym się żużlowcu U-24 oraz młodzieżowcach. Ciąg dalszy nastąpi Przed Moje Bermudy Stalą najważniejsza część tegorocznych rozgrywek najlepszej ligi świata. To właśnie faza play-off oddziela chłopców od mężczyzn i dobra dyspozycja w najważniejszej części sezonu będzie podstawą do osiągnięcia jakiegokolwiek sukcesu. Aby gorzowianie pojawili się na podium, niewątpliwie na solidnym poziomie powinien pojechać każdy z seniorów, a Bartosz Zmarzlik z Martinem Vaculikiem muszą dodać coś ekstra. Największy znak zapytania należy postawić właśnie przy nazwisku Słowaka. Już nie tygodnie, a dni dzielą nas od inauguracji cyklu Speedway Grand Prix. Jeżeli 31-latkowi uda się połączyć rywalizację o miano najlepszego żużlowca świata z dobrymi startami w PGE Ekstralidze, to gorzowscy kibice mogą spać spokojnie. W przeciwnym wypadku o medal będzie piekielnie ciężko. Zobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź!Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji!