Czasami patrząc na aktualną formę 37-letniego żużlowca, trudno uwierzyć, że to były wicemistrz świata, indywidualny mistrz Polski, drużynowy mistrz świata i wielokrotny medalista imprez najwyższej rangi, zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej. Kasprzak jest porażająco bezradny, w lidze miewa kłopoty z juniorami. Zawsze miał tendencję do tego, by jechać słabiej w latach nieparzystych, ale od jakiegoś czasu słabo jedzie już non stop. W Grudziądzu liczono, że uda mu się odbudować i choć w części nawiązać do dawnych lat, ale nic z tych rzeczy. Pojechał jedno dobre spotkanie, w pozostałych zawodził na całej linii. Trudno się dziwić, że szybko ściągnięto Pawła Miesiąca, któremu daleko do wyników sprzed dwóch lat, ale tak czy inaczej jest lepszy niż Kasprzak. Dość zaskakującą informacją było pojawienie się Kasprzaka w awizowanym składzie na mecz w Gorzowie. Wiele wskazywało na to, że żadnej szansy już nie dostanie. Prawdopodobnie jednak Janusz Ślączka, nie mając nic do stracenia (GKM do Gorzowa jedzie jak na ścięcie), postanowił spróbować raz jeszcze. Nie ma nic do stracenia, bo wedle wszelkiego prawdopodobieństwa ewentualny kiepski występ zawodnika i tak niczego nie zmieni. Mierzą się drużyny z dwóch różnych sportowych rzeczywistości. Moje Bermudy Stal walczy o mistrzostwo Polski, a Zooleszcz DPV Logistic GKM o utrzymanie, przy czym szansa na osiągnięcie tego celu maleje z każdym tygodniem. Jest sens jechać w tym GP? Nieco przeraża perspektywa zbliżającego się startu cyklu Grand Prix, w którym Kasprzak wystartuje, bo zakwalifikował się z zeszłorocznego GP Challenge. Jako że awans został wywalczony w turnieju jednodniowym, który sprzyja niespodziankom, a do tego żużlowiec miał wówczas założone słynne Anlasy, faworyzujące zawodników, może warto byłoby spojrzeć prawdzie w oczy i odpuścić sobie rywalizację w cyklu? Patrząc na obecną dyspozycję Kasprzaka, to się może skończyć istną katastrofą sportową oraz wizerunkową. Na dziś, nie widać nikogo, z kim Krzysztof mógłby powalczyć. Może dojść do tego, że pobije niechlubny rekord cyklu, w postaci np. najmniejszej ilości punktów lub największej ilości zer w pojedynczych biegach. Niezależnie od postawy Kasprzaka jednak piątkowy mecz w Gorzowie raczej nie ma prawa wyglądać inaczej niż tzw. starcie do jednej bramki. Poza Nickim Pedersenem i czasami Kennethem Bjerre, w Grudziądzu brakuje żużlowców, mogących z powodzeniem walczyć z tak mocnym rywalem na jego terenie. Jakieś nadzieje daje lepsza niż rok temu forma Przemysława Pawlickiego, który przecież także dobrze zna tor Stali. Startował tam kilka lat i wówczas miał swoją życiową dyspozycję, okraszoną np. srebrnym medalem IMP 2017. Nawet jeśli Kasprzak i Pawlicki pojadą jednak dobrze, trudno wierzyć w wygraną GKM-u. Podobnie, jak w ich utrzymanie na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Awizowane składy: Moje Bermudy Stal Gorzów 9. Szymon Woźniak 10. Anders Thomsen 11. Martin Vaculik 12. Rafał Karczmarz 13. Bartosz Zmarzlik 14. Kamil Pytlewski 15. Wiktor Jasiński Zooleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz 1. Przemysław Pawlicki 2. Krzysztof Kasprzak 3. Kenneth Bjerre 4. Roman Lachbaum 5. Nicki Pedersen 6. Denis Zieliński 7. Mateusz Bartkowiak Początek meczu: piątek, 25 czerwca, godzina 18:00 Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Relacja audio z każdego meczu Euro tylko u nas - Słuchaj na żywo!