Derby Ziemi Lubuskiej to zawsze było święto czarnego sportu w polskich ligach. Czasami nieco na wyrost, kiedy Stal i Falubaz walczyły o najwyższe cele, konfrontacje obu klubów nazywano żużlowym nawiązując do meczów Barcelony z Realem Madryt Grand Derbi. Teraz gorzowianie wciąż należą do najlepszych drużyn w kraju, ale zielonogórzanie, to co najwyżej poziom Osasuny Pampeluna, która liczy co najwyżej na utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. W piątek obejrzeliśmy derby w wersji lajt. Spotkanie raczej przypominało piknik niż atmosferę wielkiej wojny, która zawsze rozpalała kibiców do czerwoności. Dominowały pola: pierwsze i trzecie, a wiodąca była jedna ścieżka. Prezes Moje Bermudy Stali - Marek Grzyb jeszcze w czwartek pływał po Oceanie Indyjskim i podziwiał wschód słońca, a w piątek siedział już w loży honorowej stadionu im. Edwarda Jancarza i podobnie jak kibice przed telewizorem potrzebował mocnej kawy żeby nie usnąć. Z dużą dozą prawdopodobieństwa więcej emocji dostał podczas połowów na środku akwenu.Gospodarze szybko zbudowali sobie przewagę. Od 13:5 kontrolowali wynik i trzymali Falubaz na bezpieczny dystans. Nie odczepili się jednak od sąsiada zza miedzy i tylko dlatego nie sięgnęliśmy po pilota żeby przełączyć kanał. To wyglądało trochę jak zabawa w kotka i myszkę. Biorąc pod uwagę, że przydomek gości to Myszki Miki jakiś głębszy sens w tym można dostrzec. Ekipa Piotra Żyto nie przyniosła wstydu i nawet przed biegami nominowanymi miała szanse na zwycięstwo. Nie za duże, ale jednak. Momentem spotkania wyścig trzynasty. Przy stanie 39:33 dla faworyta pod taśmą ustawiły się najpotężniejsze armaty przyjezdnych - Patryk Dudek i Max Fricke. Po przeciwnej stronie barykady rakietowy i niepokonany - Bartosz Zmarzlik. Moment startowy dla pary gości, a na trybunach konsternacja. Nie minęło kilka sekund i podwójny mistrz świata był już przed dwójką Faubazu. Na przeciwległej prostej wystarczył mu jeden umiejętny atak żeby wejść w kanapkę między obu zielonogórzan. Zmarzlik nie utrzymał jednak statusu niepokonanego. W ostatnim wyścigu plecy pokazał mu rozpędzający się z każdym wyścigiem - Patryk Dudek. Lider Falubazu zawody zaczął od zerówki, ale potem się przełożył. Falubaz od drugiego biegu musiał sobie radzić bez juniora - Nile Tuffta. Zawodnik upadł w gonitwie młodzieżowej z własnej winy i potem był niezdolny do kontynuowania zawodów. W Gorzowie mają materiał do sporych przemyśleń. Rezultat szału nie robi, kibice spodziewali się bardziej przekonującego zwycięstwa. Trójka Wożniak-Vaculik-Zmarzlik jedzie jak z nut, ale w dołek wpadł Thomsen, który w razie dziury na U24 i formacji juniorskiej był tą wartością dodaną, robiącą różnicę. W Falubazie tym razem szansy nie dostał Mateusz Tonder. Piotr Żyto szybko odrzucił teorie spiskowe, że to kara za kolizję z Matejem Zagarem podczas potyczki w Lublinie. Jego zastępca Damian Pawliczak nie dał jednak argumentów, że warto dalej chować Tondera do zmrażarki. Moje Bermudy Stal Gorzów:9. Szymon Woźniak 12+1 (3,3,3,2,1*)10. Rafał Karczmarz 4 (2,1,0,0,1)11. Martin Vaculik 11+1 (2*,2,2,3,2)12. Anders Thomsen 2+1 (1,d,1*,0)13. Bartosz Zmarzlik 14 (3,3,3,3,2)14. Wiktor Jasiński 4 (3,w,1)15. Kamil Pytlewski 1 (1,0,0)Marwis.pl Falubaz Zielona Góra:1. Max Fricke 9+1 (1,2,2,3,1*,0)2. Piotr Protasiewicz 6+2 (2,1*,1*,2,0)3. Damian Pawliczak 0 (0,-,u,-)4. Matej Zagar 10 (3,1,2,1,3)5. Patryk Dudek 13 (0,3,2,3,2,3)6. Jakub Osyczka 4+1 (2,1,0,1*)7. Nile Tufft 0 (w,ns,-)8. Mateusz Tonder NS