To był finał pełen emocji. Mylili się ci, którzy sądzili, że Betard Sparta tylko dopełni formalności i z łatwością pokona u siebie Motor Lublin. Zresztą od samego początku czuć było, że obie drużyny mierzą się z innym poziomem presji. Gospodarze jakby trochę bardziej spięci, zdenerwowani, mniej wyraziści w pojedynkach na torze. Z kolei goście sprawiali wrażenie mocno zdeterminowanych, ale bez większego obciążenia psychicznego. Coś w myśl zasady, że jeśli uda się sprawić niespodziankę to świetnie, a jak coś nie pójdzie, to nikt przecież nie będzie robił katastrofy. W każdym razie lublinianie mocno zaskoczyli wszystkich już od pierwszych biegów. Dość niespodziewanie po czterech biegach na dwupunktowym prowadzeniu był Motor, co było jasnym sygnałem - tanio skóry nie sprzedadzą. Takim rozwojem wypadków byli nieco zaskoczeni podopieczni Dariusza Śledzia. Próbowali odrabiać straty i zbudować bezpieczną przewagę, ale nie byli w stanie. W zasadzie mieliśmy co bieg małą wymianę ciosów. Raz uderzyli jedni, raz drudzy, a wynik cały czas utrzymywał się na styku.Lublinian do zwycięstw prowadził duet Mikkel Michelsen - Dominik Kubera, który napędzał przyjezdnych. Swoje oczywiście zrobili juniorzy, którzy najpierw pokonali podwójnie wrocławian w biegu młodzieżowców, a później kilka ważnych punktów urwał też Wiktor Lampart. Pewnie Betard Sparta nie miałaby takich problemów, gdyby nie fakt, że totalnie nie radził sobie Gleb Czugunow. Rosjanin jeszcze kilka dni temu w Lublinie błyszczał, a w rewanżu zupełnie nie był sobą. To była woda na młyn dla takich zawodników jak Hampel czy Buczkowski, którzy mogli zabierać punkty nie tylko wrocławskiej młodzieży, ale także takiemu Czugunowowi.Presja i ciśnienie rosła z każdą kolejną serią. Motor coraz bardziej czuł, że zwycięstwo wcale nie jest poza zasięgiem ręki. Z kolei miny w obozie gospodarzy były nietęgie. To nie miało tak wyglądać. Po dziesięciu biegach lublinianie prowadzili dwoma punktami i mieli naprawdę świetną pozycję do dalszego ataku. Wtedy jednak przyszedł przełom, na który długo czekała Betard Sparta. Najpierw w wyścigu dziesiątym obudził się Gleb Czugunow, który do spółki z Taiem Woffindenem pokonał podwójnie Michelsena. Później duet Łaguta - Liszka wygrał 4:2 z bardzo szybkim Kuberą. Dwa biegi, a sytuacja Motoru skomplikowała się i to bardzo. Goście ewidentnie gdzieś się pogubili, bo od jedenastego biegu zbierali cios za ciosem, aż utrzymując żargon pięściarski doszło do knock-outu. Ten nastąpił w wyścigu trzynastym, gdzie Betard Sparta znów wygrała 5:1 i już wtedy zapewniła sobie drużynowe mistrzostwo Polski. Stadion eksplodował, bo we Wrocławiu czekano na ten sukces aż 15 lat. Z perspektywy całego sezonu drużyna jak najbardziej zasłużyła na ten sukces, choć jak pokazuje historia finału, wcale nie było to najprostsze zadanie. Motor z kolei może pluć sobie w brodę, bo w pewnym momencie miał Spartę na wyciągnięcie ręki. Zabrakło jednak armat, bo trudno wygrać mecz Michelsenem i Kuberą. Zawiódł przede wszystkim Jarosław Hampel, który znów był cieniem samego siebie. Inna sprawa, że gdy emocji opadną, to w Lublinie również docenią wicemistrzostwo Polski. To przecież jeden z największych sukcesów w historii tego klubu. Betard Sparta Wrocław - Motor Lublin 50:40Betard Sparta Wrocław:9. Tai Woffinden 9+3 (2*,2*,0,2*,3)10. Mateusz Panicz 0 (-,-,-,-,-)11. Artiom Łaguta 13 (3,3,3,3,1)12. Gleb Czugunow 4 (0,1,0,3)13. Maciej Janowski 12+1 (2,2,3,2*,3)14. Michał Curzytek 0 (0,0,0)15. Przemysław Liszka 2 (1,0,1)16. Daniel Bewley 10 (3,3,1,3,0)Motor Lublin:1. Mikkel Michelsen 13 (1,3,1,3,1,2,2)2. Mark Karion 0 (-,-,-,-,-)3. Jarosław Hampel 7 (0,2,2,2,1,-)4. Krzysztof Buczkowski 3+1 (2,0,1*,0,0,-)5. Grigorij Łaguta ZZ6. Wiktor Lampart 5+1 (3,1*,1*)7. Mateusz Cierniak 2+1 (2*,0,0)8. Dominik Kubera 10+2 (1,3,1,2*,2,1*,0)