Żużel jest sportem hermetycznym niczym próżniowe opakowania na żywność. Najbardziej widoczne staje się to podczas corocznego okresu transferowego. Kluby z PGE Ekstraligi w porażającej większości wymieniają się zawodnikami dotychczas startującymi w najwyższej klasie rozgrywkowej. Stosunkowo rzadko na rynku pojawiają się żużlowcy z niższych lig. Właśnie dlatego kluczową dla każdego okienka transferowego informacją jest kadra spadkowicza. To z tej drużyny jest najłatwiej wyciągnąć potencjalne wzmocnienia, gdyż większość klasowych zawodników nie decyduje się zejść ze swoim klubem o poziom niżej. Wpływ mają na to zarówno kwestie finansowe, jak i po prostu sportowa chęć walki z najlepszymi. Zależność jest prosta - im więcej dobrych zawodników w spadkowiczu, tym szybciej kręcąca się karuzela transferowa w listopadzie. Marzeniem spadek Apatora Największy szum na rynku spowodałaby z pewnością degradacja eWinner Apatora. Wyprzedaż na Motoarenie mogłaby wywołać większe zainteresowanie niż te organizowane na terenie starego stadionu przy Broniewskiego 98 (dziś stoi tam największa w mieście galeria handlowa). Do wzięcia byłby choćby najlepszy zawodnik kategorii wiekowej U24 - mistrz Europy i stały uczestnik cyklu Grand Prix Robert Lambert. Biorąc pod uwagę marazm jego rówieśników, obecność Brytyjczyka w zespole może okazać się dla którejś z lepszych drużyn przepustką do mistrzostwa Polski. To nie jedyne głośne nazwisko, które pojawiłoby się na rynku po zajęciu ostatniego miejsca przez zespół Tomasza Bajerskiego. Prezesi z pewnością chętnie przygarnęliby pod swe skrzydła rewelację tego sezonu Pawła Przedpełskiego i wciąż rozwijającego się Jacka Holdera. - Halo, halo! Skoro tylu u nich dobrych żużlowców, to dlaczego mieliby spaść? - zapytają co bystrzejsi. Będą mieli rację, degradacja eWinner Apatora to najmniej prawdopodobny scenariusz. Zejdźmy więc nieco bardziej w głąb tabeli. O utrzymanie najbardziej zażarty bój toczy się między klubami z Zielonej Góry i Grudziądza. Póki co górą są ci pierwsi, ale nic nie zostało jeszcze przesądzone. Czyj spadek bardziej ucieszyłby inne ekstraligowe kluby? Zdecydowanie Marwis.pl Falubazu - prezesi na czele z Jakubem Kępą od lat czają się na tamtejszego lidera, Patryka Dudka. Ponadto, do wyciągnięcia byłby także solidny Max Fricke, a być może nawet ktoś połasiłby się na Mateja Zagara. W kujawsko-pomorskim ciekawie wygląda zaś tylko niezniszczalny i niezatapialny Nicki Pedersen, w ostateczności - ze względu na narodowość - Przemysław Pawlicki.