Bartosz Zmarzlik (Moje Bermudy Stal Gorzów) – 15 (3,3,3,3,3) Zestawienia nie może otworzyć nikt inny, jak Bartosz Zmarzlik. Wychowanek Stali Gorzów i aktualny mistrz świata nie jechał w meczu z Motorem Lublin - on jechał w swojej lidze. Jak zdążył nas do tego przyzwyczaić, był idealnie dopasowany do nawierzchni gorzowskiego owalu, na trasie nie popełniał żadnych błędów i po prostu cieszył nasze oczy swoją jazdą. Na pochwałę zasługuje również sytuacja z biegu czwartego, kiedy nie chciał pomóc Wiktorowi Jasińskiemu - chciał go holować za sobą. Niestety dla sympatyków Stali, Mateusz Cierniak bardzo szybko zweryfikował te plany i wyprzedził Jasińskiego jeszcze na pierwszym okrążeniu. Nicki Pedersen (ZOOLeszcz DPV Logistic GKM Grudziądz) – 16 (3,1,3,3,3,3) Wrócił stary, dobry, dziki Nicki. 44-letni Duńczyk, choć w teorii powinien już się szykować do przejścia na emeryturę, wciąż potrafi jechać jak z nut. W tym meczu wychodziło mu praktycznie wszystko, co widać też po wyniku - w 5 z 6 biegów, w których brał udział, zwyciężył. Był zdecydowanie najjaśniejszym punktem swojej drużyny - drugi najlepszy jej zawodnik, Przemysław Pawlicki, zdobył "zaledwie" (porównując to do wyczynu Pedersena) 10 punktów. Choć kibice w całej Polsce mogą się cieszyć tak dobrą postawą trzykrotnego mistrza świata w inauguracyjnym spotkaniu i ostrzyć sobie zęby na jego pojedynki z liderami innych drużyn, w Grudziądzu mogą się delikatnie martwić. Sezony, w których Nicki dominował w lidze, najczęściej kończyły się spadkami drużyn, które reprezentował. Leon Madsen (Eltrox Włókniarz Częstochowa) – 14 (3,3,2,2,2,2) Rozpoczynamy kolejny sezon i wydaje się, że to kolejny rok, w którym Madsen będzie lokomotywą pociągu "Eltrox Włókniarz". Znamienna była przerwa po biegu 13., kiedy Dawid Stachyra, goszczący w studiu nSport+, zaczął analizować postawę zawodników częstochowskiej drużyny. Wyszło mu, że tak naprawdę odpowiednie punkty zdobywają tylko Leon Madsen i juniorzy. I tak to faktycznie wyglądało na torze. Duńczyk jako jedyny z częstochowian, potrafił powalczyć z szybkimi od połowy zawodów mistrzami Polski i to właśnie dlatego trafił do drużyny kosztem Martina Vaculika - choć zdobył mniej płatnych punktów od Słowaka, mierzył się z lepiej dysponowanymi rywalami. Łyżką dziegciu w tej beczce miodu może być fakt, że po zwycięstwie w biegu 7. nie udało mu się dopisać kolejnej trójki do swojego dorobku. Janusz Kołodziej (Fogo Unia Leszno) – 13+1 (2,2*,3,3,3) Wychowanek tarnowskiej Unii był najjaśniejszym punktem swojej drużyny i jako jedyny od początku zawodów wyglądał dobrze na częstochowskim owalu. Wydawało się, że wraz z Emilem Sajfutdinowem poprowadzi Unię do końcowego triumfu, jednak obaj zawodnicy poszli w dwie strony - po wspólnie odniesionym podwójnym zwycięstwie, Kołodziej notował same trójki, a Sajfutdinow tylko dwie jedynki. O tym, jak dobrze prezentował się Kołodziej, może świadczyć fakt, że został przez kibiców wybrany rajderem kolejki. Damian Pawliczak (Marwis.pl Falubaz Zielona Góra) – 7+1 (0,3,1*,3) Nie wybrał go do biegów nominowanych trener Falubazu Piotr Żyto, więc postanowiliśmy wybrać go do naszej siódemki kolejki! Debiutujący w tym sezonie w gronie seniorów Pawliczak, prezentował się w piątek naprawdę dobrze. Choć pod względem punktów nie był najlepszym zawodnikiem do lat 24, to spośród wszystkich z nich najbardziej przekroczył oczekiwania, co do jego postawy. Już przed sezonem wątpiono w jego umiejętności i w wielu opiniach można było przeczytać, że Falubaz ma najsłabiej obsadzoną tę pozycję. Nie pomógł też zapobiec dalszym tego typu komentarzom jego i Jana Kvecha występ w Toruniu, gdzie obaj nie zachwycili. Pawliczak pokazał jednak, że potrafi jeździć bardzo szybko i skutecznie. Pod względem punktów lepsi byli chociażby Daniel Bewley czy Robert Lambert, jednak oni nie zszokowali aż tak bardzo, jak 22-letni Polak. Jakub Miśkowiak (Eltrox Włókniarz Częstochowa) – 7 (3,3,0,1) Najlepszy spośród juniorów podczas tego weekendu. Jego dwie trójki w pierwszej serii zawodów zrobiły niemałą różnicę i stanowiły dużą część ośmiopunktowej przewagi częstochowian nad leszczynianami po pierwszej części meczu. W dalszej jego fazie nie było już tak różowo, bo Miśkowiak w dwóch startach zdobył tylko jeden punkt. Wydawało się, że gorzej spisywał się na starcie i to ten element przeszkodził w bardziej znacznym powiększeniu swojego dorobku. Tak czy siak, choć można było się spodziewać, że Miśkowiak będzie jednym z najlepszych juniorów w lidze, należą mu się słowa uznania, bo wielokrotnie obserwowaliśmy wielkie talenty, które nie potrafiły sprostać pokładanym w nich nadziejom. Mateusz Cierniak (Motor Lublin) – 6+1 (3,2,0,1*) Drugi wychowanek tarnowskiej Unii w zestawieniu i jedyny reprezentant lubelskiego Motoru. Cierniak bez najmniejszych kompleksów rozpoczął swoją przygodę z PGE Ekstraligą, wygrywając swój debiutancki wyścig. Pokazał się z dobrej strony również w biegu czwartym, gdy wyprzedził Wiktora Jasińskiego i ambitnie starał się gonić - na tyle, na ile było to możliwe - Bartosza Zmarzlika. Cierniaka i jego postawę można docenić szczególnie wtedy, gdy porównamy jego występ do występu jego kolegi z formacji młodzieżowej, Wiktora Lamparta. Przy bezbarwnym wychowanku rzeszowskiego klubu, gwiazda Cierniaka świeciła jeszcze mocniej. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź