Nie tylko podczas zawodów w dorosłym żużlu dochodzi do groźnych upadków spowodowanych nierozsądnym zachowaniem rywala. Podobne sytuacje obserwujemy w młodzieżowych zawodach klasy 500cc, 250cc, a nawet na minitorze. Prezes Eltrox Włókniarz twierdzi, że należy podjąć jakieś kroki, aby oduczyć adeptów niewłaściwych postaw na torze. - Nie ma lepszego miejsca na takie działania niż rozgrywki dla najmłodszych - przekonuje Michał Świącik. - Powinniśmy od początku uczyć prawidłowych zachowań. Od razu dodam, że nie ma tu dla mnie znaczenia czy ewentualnym ukaranym byłby np. zawodnik Włókniarza. To powinno dotyczyć każdego. Tu już nie tylko chodzi o zachowania niesportowe, ale także te mocno nieregulaminowe. Na miniżużlu nasz żużlowiec zaliczył kontuzję, bo jego zdublowany rywal nie zjechał z toru. Mało tego, jechał w poprzek. Dostał żółtą kartkę. Gorszego przewinienia być nie może. Wszyscy zgodnie mówili, że powinien był dostać czerwoną - dodaje. Działać, póki nie jest za późno Pracowanie nad złymi nawykami u adepta miniżużla jest o wiele łatwiejsze niż np. u 16-letniego chłopaka, będącego już po części ukształtowanym żużlowcem. Jeździ już kilka lat i może mieć pewne postawy mocno zakorzenione. Gdyby zwrócono mu na to uwagę w początkowym etapie kariery, mógłby dawno pozbyć się określonych błędów. - To miałaby być nauka, a nie kara. Jestem ostatnią osobą do proponowania jakichkolwiek kar. Musimy zwyczajnie już adeptów szkolić pod kątem posiadania pewnej rozwagi. Potem przyjdą motocykle 250cc i 500cc, gdzie prędkość jest już znacznie większa. Pewnych przyzwyczajeń bardzo trudno wówczas się pozbyć - tłumaczy Michał Świącik. Poszkodowany w szpitalu, sprawca jedzie dalej Prezes Włókniarza nie ukrywa, że jego zdaniem samo wykluczenie z wyścigu nie daje zawodnikowi do myślenia. - Jaka to jest nauczka dla młodego chłopaka za bezpardonowe zamknięcie bramy rywalowi, jeśli dostaje tylko wykluczenie z danego biegu, a kolega leży w szpitalu? Żadna. Ale czerwona kartka skutkująca brakiem możliwości startu w następnych zawodach byłaby już odczuwalna. Jeśli ktoś zasłuży, musi ponieść jakieś konsekwencje. Często oglądamy zawodników, którzy mimo wykluczeń, dalej jeżdżą tak samo - słyszymy. Warto także zwrócić uwagę na to, że problemy kontuzjowanego żużlowca nie muszą skończyć się wraz z wyleczeniem kontuzji. - To może powodować blokadę psychiczną u poszkodowanego, a winowajca jeździ sobie na kolejne zawody. Oczywiście, czasami zdarzają się sytuacje całkowicie przypadkowe, wynikające z błędów, które przydarzają się wszystkim. Trzeba rozróżnić te rzeczy. Chłopak jeździ czysto, ale raz kiedyś go wyciągnie i kogoś przewróci. W przypadku zawodników nagminnie wjeżdżających w rywali, warto byłoby wdrożyć takie procedury. Ci często faulujący byliby pod większym nadzorem - kończy.