Dariusz Ostafiński, Interia: Po laniu w Toruniu pisał pan o wstydzie. Co powie pan po remisie z Motorem? Marcin Murawski, prezes ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u: W końcu coś ruszyło. Mamy materiał na dobrą drużynę. Ten jeden punkt zdobyty z Motorem doda nam wiatru w żagle. W meczu z lublinianami było widać, ze drużyna jedzie inaczej niż we wcześniejszych spotkaniach. Udało się zrobić fajny tor, który nam pasował. Była też prędkość w motocyklach naszych zawodników. Wystarczyło zamienić Krzysztofa Kasprzaka na Pawła Miesiąca? A może zrobiliście coś więcej? Przede wszystkim dużo trenowaliśmy. Zawodnicy przyjechali do Grudziądza i robili wszystko, żeby optymalnie dopasować sprzęt. Wcześniej też było dużo zajęć na torze. Nie szło, ale nie poddawaliśmy się. Po porażce z Apatorem żużlowcy przerzucili całą górę silników. Wreszcie przyniosło to efekt. Co do Miesiąca, to na pewno wniósł sporo świeżości. Punktowo wypadł średnio, ale zgadzam się, że z pewnością zaraził zespół walecznością. Tam była jazda wzdłuż i wszerz, gryzienie toru. Co ciekawe, on sam też nie był zadowolony z punktów, które zrobił. Ja bym aż tak krytyczny nie był. W końcu wiedzieliśmy, że on miał przerwę. Pierwszy występ daje jednak sporo optymizmu. Była prędkość, walczył, a reszta jest do dopracowania. Bohaterem meczu był Kenneth Bjerre. Kupił wreszcie te nowe silniki? Z tego co wiem, to korzystał z tych, które ma. On ma naprawdę dużo sprzętu i wciąż go sprawdza, zmienia. Chyba w końcu znalazł rozwiązanie. Kiedyś powiedział nam, że jak będzie cieplej, to jego sprzęt będzie lepiej pracował i on się punktowo poprawi. Wygląda na to, że te słowa się sprawdzają. Temperatura się podniosła i Bjerre jeździ skuteczniej. Co z Krzysztofem Kasprzakiem? Jakie ma szanse na powrót do składu? Krzysztof szuka. Ma wielkiego pecha, bo trzy nowe silniki mu się zatarły. Był jednak z nami w parku maszyn, pomagał kolegom i za to mu dziękuję. Na ostatnich treningach wyglądał lepiej, więc kto wie. Oczywiście na ten moment wszyscy dobrze się spisali, więc trudno mówić o zmianach. Zobaczymy, co będzie dalej, jak się sytuacja rozwinie. Też ma pan wrażenie, że gdyby nie taśma Pedersena szczęście GKM-u byłoby większe, bo wygralibyście ten mecz z Motorem. Do taśmy dodałbym jeszcze deszcz, który zmienił tor w końcówce. Nie chcę jednak narzekać, gdybać, bo ja się cieszę z tego, że mamy ten jeden punkt. Najważniejsze, że pokazaliśmy, że mamy drużynę. Oni nie jechali za karę, oglądanie tego zespołu nie było też udręką dla kibiców. To był taki mecz, co daje nadzieję. Kłopot, że terminarz nie sprzyja. Mamy teraz Unię Leszno w Grudziądzu, potem wyjazd do Częstochowy. Łatwo nie będzie, ale będziemy chcieli urwać Unii punkt, bo każdy punkt będzie na wagę złota. Stać nas na to. Ten zespół ma wiele ukrytych zalet. Choćby juniorów, którzy na tle młodzieżowych gwiazd Motoru wypadli dobrze. Lepiej Bartkowiak, ale Zieliński też robi swoje. Oni się świetnie uzupełniają. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź