Rząd poluzował obostrzenia dotyczące koronawirusa. Od 12 do 26 lutego, na próbę, mają być otwarte stoki, baseny i boiska zewnętrzne. Decyzji o powrocie kibiców na stadiony nie podjęto, choć z drugiej strony mają być otwarte kina i teatry. W tej sytuacji PZPN czyni starania, by od 1 marca fani mogli wrócić na trybuny i oglądać mecze PKO Ekstraklasy. Jeśli rząd da się przekonać, to skorzysta na tym żużlowa PGE Ekstraliga, która startuje 3 marca. Na razie działacze żużlowi nie myślą o tym, by tworzyć wspólny front z prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem, choć utrzymują, że są z nim w kontakcie. Od jednej z osób związanych z Ekstraligą Żużlową słyszymy, że już od pewnego czasu czynione są starania, by liga od początku jechała z kibicami. Te rozmowy nie są jednak łatwe. Na razie mówi się o trzech pierwszych kolejkach bez widzów, ale wszystko tak naprawdę zależy od tego, jak będzie się rozwijać pandemia. Jeśli po poluzowaniu obostrzeń nie będzie wzrostu zakażeń, to jest szansa na przynajmniej 25 procent od początku. PGE Ekstraliga wciąż jest związana rządowym porozumieniem z ubiegłego roku. Jeśli tylko będzie zgoda na organizację imprez masowych w zaostrzonym reżimie sanitarnym, to stare regulacje wrócą i na trybunach zasiądą widzowie. Dla klubów jazda z kibicami, to byłaby świetna wiadomość. Każdy prowadzi przecież sprzedaż karnetów, a nikt nie chce oddawać tych pieniędzy. Poza tym prezesi z czegoś muszą zapłacić milionowe kontrakty, a ludzie na trybunach, to większa kasa w budżecie. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź