W pierwszej kolejce PGE Ekstraligi kibice byli świadkami nie lada sensacji. Skazywana na pożarcie Moje Bermudy Stal nie dała szans Fogo Unii Leszno i zwyciężyła na terenie rywala 48:42, kontrolując przebieg meczu od pierwszego do ostatniego wyścigu. Gorzowianie do Wielkopolski wybrali się bez swojego pierwszego trenera - Stanisława Chomskiego. Zespołem musiał dyrygować więc Piotr Paluch, który doskonale wywiązał się ze swojej roli. W sieci momentalnie rozgorzała dyskusja i co niektórzy fani domagają się, by 50-latek swoją dobrą passę kontynuował do końca sezonu. Obecnie wydaje się to niemożliwe, ale do zmiany szkoleniowca dojdzie prędzej czy później w ciągu kilku najbliższych lat, ponieważ Stanisław Chomski w Stali nie będzie pracował całą wieczność. Warto zaznaczyć, że Piotr Paluch poza zaletami ma jednak kilka wad i nie jest kandydatem idealnym. Ba, już nawet raz sprawował to stanowisko, ale stracił autorytet i został zwolniony. ZA Legenda. Mówisz Gorzów, myślisz Piotr Paluch. 50-latek to prawdziwa legenda aktualnych wicemistrzów Polski. To właśnie w Stali spędził najlepsze lata w swojej karierze. Swojego macierzystego klubu nie opuścił nawet po spadku do pierwszej ligi, dzięki czemu do dziś jest uwielbiany przez kibiców, którzy pójdą za nim w ogień. To człowiek stąd, a takim jak on na sukcesie zależy podwójnie. Doświadczenie. Piotr Paluch ma już za sobą kilka sezonów w roli trenera. Na liście jego sukcesów króluje oczywiście tytuł Drużynowego Mistrza Polski, wywalczony ze Stalą Gorzów w 2014 roku. Ponadto od kilkunastu miesięcy 50-latek pełni rolę szkoleniowca drugoligowego SpecHouse PSŻ-u Poznań. Włodarze klubu ze stolicy Wielkopolski bardzo chwalą sobie współpracę, co niewątpliwie świadczy o klasie byłego żużlowa. Zmysł trenerski. 50-letniego szkoleniowca śmiało można nazwać ojcem sukcesu zwycięstwa Moje Bermudy Stali w Lesznie. To właśnie on posłał na próbę toru Kamila Nowackiego, który później odwdzięczył mu się w spotkaniu pięcioma punktami na wagę złota. Kto wie, jak pojechałby młodzieżowiec, gdyby nie kilka próbnych kółek przed spotkaniem. Ta sytuacja doskonale pokazuje, że w Piotrze Paluchu drzemie ogromny potencjał. PRZECIW Paluchostrada. Tak żartobliwie określano gorzowski owal, kiedy funkcję pierwszego trenera Stali pełnił Piotr Paluch. W dzisiejszych czasach ciężkie, trudne tory to już przeżytek i drużynie za takie przygotowanie nawierzchni groziłby najzwyczajniej w świecie walkower. Profesjonalny klub nie może sobie pozwolić na wpadki i bezmyślne straty punktów, a do Gorzowa szczególnie po zeszłorocznym półfinale z Betard Spartą Wrocław cała Polska powoli traci cierpliwość. Nietrafione zmiany. Nie zawsze prowadzi się w meczu od początku do końca. Czasem trzeba więc korzystać z niezbędnych rezerw taktycznych i zwykłych. W przeszłości Piotr Paluch miewał z tym problemy. To właśnie między innymi przez to pożegnał się z pierwszą drużyną Stali Gorzów w 2015 roku i zajął się szkoleniem młodzieży. Juniorami opiekuje się do dziś i wychodzi mu to całkiem dobrze. Wpadka w zeszłorocznym finale. Na inaugurację PGE Ekstraligi 2021 historia zatoczyła koło i 50-latek ponownie poprowadził "żółto-niebieskich" w starciu przeciwko Fogo Unii w zastępstwie za Stanisława Chomskiego. Kilka miesięcy temu nie było jednak tak kolorowo. Kibice zgromadzeni na stadionie imienia Alfreda Smoczyka zobaczyli pogrom. Leszczynianie zapewnili sobie wówczas mistrzowski tytuł i wygrali aż 59:30. To doskonale pokazuje, że Piotrowi Paluchowi nie zawsze wszystko wychodzi i przed nim jeszcze sporo nauki. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź