Sebastian Zwiewka, Interia: Czy po trzeciej porażce w sezonie, a drugiej na wyjeździe w Fogo Unii zrobiło się gorąco? Mam na myśli walkę o fazę play-off, która wcale nie musi się zakończyć sukcesem. Piotr Baron, trener Fogo Unii Leszno: Myślę, że w tym wszystkim jest duży spokój. Do końca rundy zasadniczej mamy siedem kolejek i moim zdaniem jeszcze wiele może się wydarzyć. Zakłada w pan w ogóle ten najczarniejszy scenariusz, czyli brak play-offów w Lesznie? Pięć drużyn się bije, więc dla jednej zabraknie tam miejsca. Ktoś będzie poza play-offami, zobaczymy tylko kto. Na razie nie jesteśmy na straconej pozycji. Wydaje mi się, że mamy szansę spokojnie dojechać do tej strefy medalowej. Co prawda układ spotkań mamy dość trudny, ale jeszcze czekamy i pracujemy bez paniki. Zobaczymy po tych następnych siedmiu kolejkach. W Gorzowie po dwóch przegranych spotkaniach wezwali trenera na dywanik i dali mu nadzorcę do parku maszyn. Jak prezes Piotr Rusiecki zareagował na kolejną porażkę? Nie widzę żadnych nerwowych ruchów. Oczywiście, każdy z nas chciałby, żeby to wszystko lepiej się toczyło. Na tę chwilę w Fogo Unii nie ma nerwowych ruchów, przynajmniej ja się z nimi nie spotkałem, a podejrzewam że z całą pewnością coś bym wiedział, gdyby tylko były. Kto oprócz Jasona Doyle'a i Jaimona Lidseya zasłużył na pochwałę po tym poniedziałkowym meczu w Lublinie? Drużyna robiła wszystko co mogła, żeby pojechać jak najlepsze zawody. Nie udało nam się wygrać i ubolewamy nad tym, jednak taki jest sport. Raz się wygrywa, raz się przegrywa. Jaką ocenę wystawi pan swojej drużynie po połowie rundy zasadniczej? Myślę, że na tę chwilę możemy wystawić sobie czwórkę. Nie ma tragedii, ale też nie jest doskonale. A co stało się z Emilem Sajfutdinowem, który w Lublinie był cieniem samego siebie? Czy cieniem? Nie trafił z przełożeniami. Z tego powodu nie osiągnął wyniku, który choćby jego satysfakcjonował. Wiadomo, że jest bardzo ambitny i robi wszystko, że było dobrze. Wierzę, że Emil lada dzień się pozbiera i będzie jechał na miarę oczekiwań - zarówno swoich, jak i naszych. W wywiadzie telewizyjnym nie chciał za bardzo rozmawiać na temat Ashleya Hollowaya, który ostatnio zakończył z nim współpracę. Czy rozstanie z tunerem mogło mieć wpływ na jego słabszą dyspozycję? Nie wiem, czy zakończenie współpracy z tunerem miało na to wpływ. Myślę, że to Emila sprawa i pewnie wszystko to sobie poukłada, żeby było dobrze. Zazwyczaj radził sobie w różnych trudnych sytuacjach. Tym razem też sobie poradzi. Wcale mu się nie dziwię, że nie chciał rozmawiać. Wydaje mi się, że to sprawa jego oraz jego teamu. Nie trzeba wynosić tego na zewnątrz i komentować za pośrednictwem mediów. Wygranie meczu bez "trójek" Emila Sajfutdinowa, Janusza Kołodzieja i Piotra Pawlickiego na tak trudnym terenie było niewykonalne? Wynik pokazuje, że nasza wygrana była nierealna. Tak się niestety stało. Dużo ciężej prowadzi się panu drużynę bez takich juniorów jak Dominik Kubera czy Bartosz Smektała? No nie mamy teraz tak dobrych juniorów, ale ci, których mamy do dyspozycji naprawdę się starają i wkładają mnóstwo pracy w to, żeby jechać jak najlepiej. Wierzymy, że będą się powolutku rozwijać. Ma pan duże zaufanie do Damiana Ratajczaka. Zadebiutował w lidze tuż po swoich 16. urodzinach. To młody człowiek. Na pewno musi trochę pojeździć. Zazwyczaj na początku bardzo ciężko zdobywa się punkty w tej PGE Ekstralidze. Nie miał łatwego zadania, tym bardziej że jechał we Wrocławiu i w Lublinie. To naprawdę trudne mecze. Myślę, że z czasem będzie się rozwijał, ma 16 lat i czas na rozwój. W przyszłym roku będzie dużym wzmocnieniem zespołu. Przed debiutem Damiana mówił pan, żeby nie oczekiwać od niego cudów. Co może pan jeszcze powiedzieć o tym młodym zawodniku? Każde zawody - które przejedzie teraz w PGE Ekstralidze i nawet jeżeli będzie przyjeżdżał do mety czwarty - to z całą pewnością będzie bardzo dużo się uczył. To naturalna kolej rzeczy, trudno oczekiwać od 16-latka, żeby wygrywał od razu z mistrzami świata. Mogę powiedzieć, że ma potencjał. Jest fajnym juniorem, który ma przed sobą spore perspektywy. Któregoś dnia zaskoczy. Jeździ u nas dwa lata, wcześniej jeździł na crossie. Zajął się żużlem i od dwóch lat jest przy tym sporcie. Widać, że idzie w dobrą stronę. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź