Talent młodszego z braci Pawlickich jest ogromny i to nie ulega wątpliwości. Już jako 16-latek prezentował się kapitalnie, a wieku 21 lat dostał się do cyklu Grand Prix. Tam w debiutanckim sezonie spisał się bardzo dobrze. Kolejny był już jednak znacznie słabszy i po wypadnięciu ze stawki w 20017 roku, Piotr nie może do niej wrócić. Nadzieję na to zrobił w tym roku, będąc początkowo liderem SEC. Zwycięzca tych zawodów automatycznie kwalifikuje się do GP, ale Polak nie utrzymał formy do końca rywalizacji. Był po prostu nieregularny. To jego problem od dłuższego czasu. Spójrzmy na mecze w PGE Ekstralidze. Potrafi przywieźć komplet, a za tydzień ledwo uciułać pięć punktów. Lider tak nie może jeździć. Piotr należy do osób o dość trudnym charakterze. Regularnie przydarzają mu się sytuacje, które raczej nie są godne pochwalenia. Ostatnio głośno było o tym, że sfingował kontuzję, aby wyjechać na wakacje. Tak zwyczajnie, w środku sezonu. Unia go kryła, by nie miał problemów w Szwecji. Był to jednak bardzo nieodpowiedzialny pomysł. Podobnych Pawlicki miewał więcej. Z kłopotów prawnych kiedyś wyciągał go sam prezydent Leszna. Zawodnikowi się upiekło, choć nieźle nawywijał. Być może gdyby wówczas poniósł karę, teraz zachowywałby się inaczej. Robi, co chce W Lesznie 27-letni żużlowiec ma coś w rodzaju immunitetu. Każdy inny klub wyciągnąłby wobec niego konsekwencje, a tutaj znowu mu się udało. Pawlicki zapewne ma świadomość, że musiałby zrobić coś naprawdę dużego, żeby jego pozycja była zagrożona. W klubie tolerują jego wybryki, bo nie ma lepszego na jego miejsce. Poza tym Pawlicki ma wybitną umiejętność motywowania się na kluczowe momenty, takie jak mecze fazy play-off. W nich nigdy nie zawodzi, nawet jeśli w rundzie zasadniczej prezentuje się średnio. Taki żużlowiec jest na wagę złota. Przez swoje pozasportowe akcje, Piotr traci jednak kontakt ze światową czołówką. Brakuje mu dyscypliny, która cechuje najlepszych. Nie każdy jest jak Bartosz Zmarzlik, który stroni od afer i co niedzielę chodzi do kościoła, ale pewną ogładę należy mieć, jeśli chce się być mistrzem świata. Być może gdyby Pawlicki zmienił klub, pewne rzeczy by zrozumiał. W Unii jest traktowany wyjątkowo, ale to nie sprzyja jego rozwojowi. Wręcz przeciwnie. Przyczynia się do spadku jego klasy sportowej. Sam zawodnik może tego nie dostrzegać. Jemu jest wygodnie, bo może robić co chce. Konsekwencji i tak nie poniesie.