Podczas pandemii COVID-19 Stadion Narodowy w Warszawie został przemianowany na szpital polowy. Złośliwi żartują, że władze Gorzowa Wielkopolskiego powinny przemyśleć podobny ruch w kontekście Stadionu im. Edwarda Jancarza. Lista kontuzjowanych zawodników miejscowej Moje Bermudy Stali jest bowiem przerażająco długa - z urazami zmagają się obaj podstawowi młodzieżowcy drużyny: Kamil Nowacki i Wiktor Jasiński, a także Martin Vaculik oraz Szymon Woźniak. Na pękniętą kość ręki uskarża się również Anders Thomsen, lecz nie przeszkadza to Duńczykowi nie tylko w jeździe na motocyklu, ale nawet odnoszeniu niezłych wyników. Trudno spodziewać się, by trener Stanisław Chomski ryzykował zdrowiem któregoś z rekonwalescentów w najbliższym spotkaniu z eWinner Apatorem Toruń. Rzut oka na tabelę pozwala stwierdzić, że piątkowy mecz nie ma dla gorzowian żadnego większego znaczenia. Niezależnie od jego wyniku zajmą oni drugie miejsce w końcowej klasyfikacji, a w półfinale trafią na Motor Lublin. Dodatkowy czas dla kontuzjowanych Przed ostatnią kolejką fazy zasadniczej gorzowianie plasują się na drugiej pozycji z 23 oczkami na koncie, taki sam dorobek zgromadził na swoim koncie trzeci Motor Lublin. Czwarta Fogo Unia Leszno traci do nich 3 punkty. Jednakże, nawet jeśli eWinner Apator pokona Moje Bermudy Stal z bonusem, a leszczynianie wygrają za 3 punkty z lublinianami, to nie dojdzie do żadnych przetasowań w tym fragmencie klasyfikacji. Rozkład drużyn na pozycjach 2-4 rozstrzygnęłaby wówczas mała tabela, w której pewnie triumfuje Moje Bermudy Stal przed Motorem i Fogo Unią. Jedyną szansą na jakiekolwiek roszady w fazie play-off jest więc ugranie punktu na Smoczyku przez podopiecznych Jacka Ziółkowskiego. I tak byłaby to jednak wyłącznie zmiana kosmetyczna - pierwsze spotkanie półfinałowego dwumeczu odbyłoby się nie w Lublinie, a Gorzowie, ale wciąż brałyby w nim udział te same zespoły. Moje Bermudy Stal zyskuje więc dodatkowy czas dla swych kontuzjowanych zawodników, a przy okazji sprawia spory prezent eWinner Apatorowi Toruń. Jeśli drużyna Tomasza Bajerskiego odniesie w piątek zwycięstwo, to działacze będą mogli wyrzucić do kosza czarny scenariusz udowadniający, że beniaminek wciąż ma jeszcze matematyczne szanse na spadek z PGE Ekstraligi.