Ryzyko się nie opłaciło. Marwis.pl Falubaz przygotował ekstremalnie "betonowy" tor na domową potyczkę z Betard Spartą. Zielonogórzanie wygrywali starty, jednak na dystansie nie potrafili powstrzymywać szybkich wrocławian. Efekt? Porażka 27:63. Czy na następny mecz powinni przygotować "beton" tylko na starcie? - Powiem szczerze, że takich wariantów nigdy nie widziałem. Raczej się ich nie stosuje. Jeżeli są różnice w przyczepności, to start jest bardziej przyczepny - analizuje Jacek Frątczak. - Prawda jest taka, że zawodnicy preferują lekko pod koło ze startu i twardą trasę. Nie widziałem, żeby start był twardy, a trasa podrapana. Tak się nie dzieje, nikt nie przygotowuje nawierzchni w tym kierunku. To nie ma znaczenia. Jak ze startu potrafimy ustawić motocykle, to do trasy trzeba poszukać jeszcze czegoś w sprzęcie w taki sposób, żeby ta prędkość była. W drugiej fazie zawodów prędkość zaczynał łapać Piotr Protasiewicz, pogubił się z kolei Patryk Dudek. To pokazuje, że koncepcja nie była zła, tylko zabrakło czasu - dodaje. Zawodnicy nie lubią "twardego" startu Nasz ekspert zwrócił uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz. - Start twardy i śliski to totalna zmora wszystkich zawodników. Nie startowali z płaskiego, co znaczy, że start jest twardy. Każdy nasypywał materiału do koleiny, która powstawała. Taki start jest przekleństwem większości zawodników, bo lubią mieć podparcie ze startu. Wtedy lepiej czuje się motocykl. Dla nich dopasowanie się do takiej nawierzchni to katastrofa - zaznacza były menedżer klubów z Zielonej Góry i Torunia. Walki było co niemiara. - Tego typu tor w Zielonej Górze daje możliwości na bardzo atrakcyjne zawody, a zawodnikom większe szanse - o ile są szybcy - żeby po przegranym starcie wygrywać biegi. Pokazywał to Maciek Janowski. Mieliśmy kawał naprawdę fajnego ścigania, tylko gospodarze nie potrafili wykorzystać tego na swoją korzyść. Sam byłem zwolennikiem, żeby pójść z torem dokładnie w tym kierunku. Problem jednak polega na tym, czy starczyło czasu na testy. To nie jest kwestia koncepcji, bo koncepcja wbrew pozorom była dobra. W mojej ocenie podjęto zbyt duże ryzyko wynikające z przygotowania takiej nawierzchni mając stosunkowo niewiele czasu i taka jest puenta - twierdzi Frątczak. Lepiej im idzie na przyczepniejszym torze Zielonogórscy żużlowcy wolą startować na przyczepnej nawierzchni. - Protasiewicz generalnie nie czuł się źle na tym torze, natomiast przede wszystkim - biorąc pod uwagę jego parametry motoryczne i technikę jazdy - on potrzebuje toru, na którym rzeczywiście można jeździć szerzej, a nie w sposób wykantowany przy krawężniku. To pierwsza sprawa, a druga? Potrafi budować prędkość, robić "pikę", wchodzić pod drugiego zawodnika, zawracać. Zagar sam wielokrotnie powtarzał, że na torach śliskich źle się czuje - przyznaje nasz ekspert. Max Fricke i Patryk Dudek także na "betonie" nie czują się komfortowo. - Fricke to chłopak wychowany w Anglii na trudnych, technicznych torach. Kłam tej teorii zadał jednak Bewley który pojechał świetnie, wywalczył "płatny" komplet. Rewelacja. Patrykowi towarzyszyłem od jego pierwszych ligowych startów, spędziłem więc z nim parę sezonów. Proszę zwrócić uwagę, w jakich miejscach wygrywał Grand Prix - np. Krsko, gdzie zwykle jest przyczepnie. Tam chłopak lata. Zabrakło czasu na przygotowanie drużyny do ekstremalnie śliskiego toru. Tutaj był problem - podsumowuje. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź