- Drużynę piłkarską buduje się od obrony, a żużlową od formacji młodzieżowej - głosi stare żużlowe porzekadło, które powtarzała sobie cała Polska, gdy Fogo Unia Leszno z Bartoszem Smektałą i Dominikiem Kuberą sięgała po kolejne złota DMP. Dziś leszczyńskiej formacji juniorskiej daleko do tej z czasów słynnej "hydry", ale w gronie uczestników tegorocznej fazy play-off jest jeden zespół mogący się pochwalić podobnym potencjałem na pozycjach 6/14 i 7/15. Chodzi o lubelski Motor i jego wystrzałową parę zawodników U21 tworzoną przez Mateusza Cierniaka i Wiktora Lamparta. Mają zdolną młodzież, a nie gwiazdy Młodzieżowcy są w tym sezonie największym atutem Motoru - w składzie "Koziołków" próżno szukać bowiem seniorskich gwiazd w rodzaju Zmarzlika, Vaculika, Woffindena, Łaguty, Janowskiego, Sajfutdinowa czy Doyle’a. Potencjalne 5 punktów w każdym z wyścigów młodzieżowych oraz możliwość zastąpienia w ramach rezerwy zwykłej słabiej spisującego się seniora - to największa broń menedżera Jacka Ziółkowskiego w zbliżającej się fazie play-off. Jeśli debiutant w "wielkiej czwórce" PGE Ekstraligi chce zwyciężyć półfinałowy dwumecz i być pewnym co najmniej srebrnego medalu, to juniorzy muszą pojechać przeciwko Moje Bermudy Stali na 100% swoich możliwości. Obawy budzi jednak Wiktor Lampart, który nigdy nie krył się z tym, że tor na "Jancarzu" po prostu mu nie leży. W starciu obu ekip podczas fazy zasadniczej nie zdobył na wyjeździe ani jednego punktu. Nie pomoże nawet zima w lesie Niepokojący była nie tylko jego zdobycz punktowa (właściwie to jej brak), ale także styl na torze. Młodszy z braci Lampartów był wolny niczym pociąg Regio z Kostrzyna do Gorzowa. Plecy pokazywali mu znacznie mniej doświadczeni od tego wciąż młodego przecież żużlowca. Po spotkaniu czekał go karny trening w lesie. Przejeździł na motocyklu kilka godzin i w kolejnych spotkaniach sprawował się już o niebo lepiej. Tym razem obie drużyny spotkają się w półfinale, więc Lampart nie będzie miał żadnego marginesu błędu. Motor może pozwolić Moje Bermudy Stali zdobyć tylko tyle punktów, ile tydzień później będzie w stanie odrobić przy Alejach Zygmuntowskich. Jeśli 20-latek nie urwie oczek swoim rówieśnikom i zawodnikowi U24, to jego zespół znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji przed rewanżem i nie naprawi tego spędzenie w lesie choćby całej zimy.