O utrzymanie w PGE Ekstralidze walczą trzy drużyny - ZOOleszcz DPV Logistic GKM, eWinner Apator oraz Marwis.pl Falubaz. Torunianie co prawda przegrali w Zielonej Górze 42:48, ale obronili bonus. Ten punkt może okazać się cenny na koniec sezonu. Trener Tomasz Bajerski przytomnie reagował w parkingu i wycisnął trzech liderów jak cytrynę. Jednym z nich był Paweł Przedpełski. - Tak szybko wszystko się działo w tych zawodach, że żaden z nas nie miał czasu poczuć się jak ta cytryna. Każdy chce jeździć jak najwięcej, bo o to w tym wszystkim chodzi. Tylko szkoda, że są to biegi kosztem kolegów z drużyny, którzy nie mogli się spasować do toru. Staramy się wszyscy sobie pomagać - czasem wychodzi, czasem nie. Szkoda, bo niewiele zabrakło - powiedział wychowanek toruńskiego klubu w wywiadzie telewizyjnym dla nSport+. Przedpełski wrócił do Grodu Kopernika po dwóch latach spędzonych w Częstochowie jako lepszy zawodnik. Obok Jacka Holdera i Roberta Lamberta jest najjaśniejszym punktem eWinner Apatora. Czy czuje, że może być liderem zespołu? - Szczerze mówiąc, to akurat pod tym kątem jakoś się nie zastanawiam. Na pewno bardzo mi zależy, żeby toruńska drużyna wygrywała mecze i była na pewnym miejscu w tabeli. W głębi duszy czuję, że jest ogromna chęć zdobywania punktów. Wszyscy jedziemy na jeden wynik - dodał. Na uwagę zasługuje jazda Przedpełskiego w wyścigu piętnastym. Zapisał na swoim koncie łącznie 14 punktów z bonusem w sześciu startach. - Cieszę się z tego ostatniego biegu, bo wcześniej brakowało tego błysku. Wyciągamy z chłopakami w teamie wnioski. Myślę, że to glówny sukces - wyciągnęliśmy wnioski i coś tam zmieniliśmy na ten ostatni bieg - podsumował. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź