Dla Włókniarza weekend mógł zacząć się świetnie. Wydawało się, że komplet punktów ze Stalą jest jak najbardziej realny. Wieczór przyniósł rozczarowanie. Częstochowianom wróciły demony własnego toru. O ile na początku wyglądało to nieźle, tak w końcówce gorzowianie całkowicie zdominowali przebieg meczu, wysoko wygrywając. U gospodarzy znów zawiedli liderzy. Kwartet Kacper Woryna, Jonas Jeppesen, Fredrik Lindgren i Bartosz Smektała łącznie zdobył zaledwie 13 punktów. - Tak naprawdę od początku spotkania było widać dziury w składzie. Przy niektórych nazwiskach punkty powinny być, a ich nie było. Mieliśmy za mało wyrównany skład. Jakub Miśkowiak zamazał ten obraz. Seniorzy powinni wnieść więcej - stwierdził w rozmowie z klubową telewizją Piotr Świderski. Czepiać nie można się jedynie juniorów, a szczególnie Jakuba Miśkowiaka. Finalnie nic to jednak nie dało. - Juniorzy powinni robić przewagę, a nie być odpowiedzialni za ciągnięcie wyników, jak to wygląda w większości meczów. Brakuje nam mocy u seniorów - krótko ocenił trener. Częstochowianie znów zawiedli na własnym stadionie. Zdaniem Kacpra Woryny nie ma to usprawiedliwienia. - Nie ma znaczenia, jaki był tor. Jesteśmy u siebie i powinniśmy go znać na wylot, każdą dziurkę, wszystkie zakamarki. Nie możemy szukać wymówek. Przegraliśmy, bo byliśmy słabsi. Oczywiście nawierzchnia była inna niż w poprzednich meczach, ale to nie zwalnia nas z jej znajomości i odpowiedniego reagowania - powiedział żużlowiec. Porażka utrudniła sytuację Włókniarza w tabeli. Drużyna ma bardzo małe szanse na awans do czołowej czwórki. - We Wrocławiu tylko zwycięstwo nas uratuje - stwierdził Woryna. Nieco więcej do powiedzenia miał Świderski. - Każdy punkt był i jest ważny. Cały sezon pokazuje siłę drużyny. Patrząc pod tym kątem, jeśli nasza moc nie jest aż tak duża, to co my chcemy zwojować w fazie play-off - gorzko stwierdził trener. Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź!Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji!