W końcu wracamy do normalności. Wiele wskazuje na to, że od piątku do niedzieli wszystkie zaplanowane spotkania PGE Ekstraligi odbędą się zgodnie z planem. Między innymi 11 kwietnia na stadionie imienia Edwarda Jancarza miejscowa Moje Bermudy Stal podejmie Motor Lublin. Dla gorzowskiego zespołu będzie to drugie spotkanie w sezonie 2021. W poprzednim sprawili nie lada sensację, pokonując w Lesznie faworyzowaną Fogo Unię. Swój pierwszy mecz o stawkę w tym roku odjadą z kolei podopieczni Macieja Kuciapy i Jacka Ziółkowskiego. Lublinianie na teren rywala zawitają w osłabionym składzie. W siódemce na pewno nie pojawi się Dominik Kubera, który będzie mógł oficjalnie podpisać kontrakt dopiero pod koniec miesiąca. Wielką niewiadomą jest także Jarosław Hampel. Doświadczony zawodnik przeszedł koronawirusa i na starcie sezonu może nieco odstawać od rywali, szczególnie, że obiekt w Gorzowie nie należy do jego ulubionych. Te wszystkie fakty stawiają Moje Bermudy Stal w roli faworyta. Innego rezultatu niż zwycięstwo miejscowej drużyny nie potrafi sobie wyobrazić Ryszard Franczyszyn. - Stal jest przede wszystkim na fali. Mecz w Lesznie pokazał, że sparingi nie były żadnym wyznacznikiem, ponieważ wiadomo, że każdy na nich testuje sprzęt, czy dopasowuje się. Spotkania o stawkę to już inna bajka. Ja jestem przekonany, że Gorzów wygra ten pojedynek - mówi w rozmowie z Interią czterokrotny medalista Drużynowych Mistrzostw Polski. Niestraszna nawet pogoda Przygotowania do arcyważnego spotkania żużlowcom Stanisława Chomskiego utrudnia kapryśna aura. W Gorzowie przez ostatnie dni kilkukrotnie padał na przykład śnieg. Kibice boją się utraty atutu własnego toru. 56-latek jest jednak o to spokojny. - Każdy z zawodników zna swój domowy obiekt. Pogoda co prawda nie rozpieszcza. Nawierzchnia może być troszkę inna niż zazwyczaj. Trzeba po prostu dobrze przygotować ten tor, by nie było żadnych niespodzianek. Kto wie, czy nawet dla Stali nie będzie to jeszcze lepsza sytuacja, kiedy mecz odbędzie się w nieco cięższych warunkach - dodaje. Kluczem do pokonania lublinian, podobnie jak w Lesznie, mogą być juniorzy. Zdaniem Ryszarda Franczyszyna - Kamila Nowackiego oraz Wiktora Jasińskiego stać na powtórzenie dobrych rezultatów z Leszna. - Wierzę w tych chłopaków. Będzie to dla nich pierwszy pełnoprawny sprawdzian na własnym torze. Szczerze mówiąc za moich czasów lepiej się jeździło na obcych torach. Moim zdaniem juniorzy pojadą swoje. Na pewno będą walczyć, nawet po przegranym starcie. Przy znajomości geometrii gorzowskiego toru powinno być dobrze - podsumował legendarny żużlowiec Stali Gorzów. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź