Transfer Kubery do Motoru Lublin dla obu stron był niewiadomą. Leszczynianin przeniósł się do nowego otoczenia na swój pierwszy sezon w roli seniora. Jest to kluczowy moment w karierze, bo zawodnik musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. 22-latek od początku dał sygnał, że Motor może mieć z niego pociechę, choć nie wszystkie mecze poszły jednak po myśli żużlowca. - Przede mną był trudny sezon. Pozmieniałem mnóstwo rzeczy. Na nieszczęście zadziałały one w pierwszych dwóch meczach. Później pojawiły się sprawy rodzinne. Nie mogłem się pozbierać i było mi ciężko - w Magazynie PGE Ekstraligi powiedział zawodnik. Sama zmiana otoczenia też mocno zaskoczyła. Okazało się jednak, że 22-latek odszedł z macierzystego klubu na własne życzenie. - To była wyłącznie moja decyzja. Niektórzy nie rozumieli, że nie chcę tam jeździć. Teraz mam nadzieję, że zrozumieli. To była najlepsza decyzja, jaką podjąłem - stwierdził Kubera. Urósł do miana lidera Po kryzysie zawodnik wrócił na dobre tory. Potwierdziły to świetne występy w Grand Prix i Speedway of Nations. Motor również czerpał z dyspozycji nowego nabytku. Szczególnie uwydatniło się to w finale. W obu meczach Kubera stał się liderem zespołu. W domowym spotkaniu żużlowiec przywiózł 16 punktów i to głównie dzięki temu twierdza Lublin została niezdobyta. - Wiele godzin spędziłem w warsztacie. Rozmawiałem z panem Ryszardem, który mnie nakierował. Dużo godzin spędziliśmy na telefonie z prezesem. Chcieliśmy coś znaleźć. Sezon nauczył mnie namiastki żużla, którego chce smakować. Cieszę się, że decyzje zrobiły ze mnie lepszego człowieka - proces powrotu do optymalnej formy opisał zawodnik. Ostatecznie Koziołki po złoto nie sięgnęły, ale i tak wyrównały największe osiągnięcie klubu w historii. Kubera został natomiast wybrany najlepszym zawodnikiem finału. Dla żużlowca to mało i liczy on, że w przyszłym sezonie będzie jeszcze lepiej. - Dziękuję klubowi, który mi zaufał i kibicom za wsparcie. Dzisiaj mamy srebro, za rok jedziemy po złoto - powiedział 22-latek.