1,712 - taką średnią biegopunktowa legitymuje się obecnie Piotr Pawlicki. Nie jest to szczyt jego marzeń, ani marzeń leszczyńskich działaczy i kibiców. Zawodnik zmaga się z licznymi wahaniami formy, potrafi pojechać kapitalnie, by później bardzo rozczarować. Tak naprawdę mamy w tym sezonie do czynienia z dwiema twarzami tego żużlowca, ale częściej oglądamy tę słabszą wersję. Mimo tego, Pawlicki zostaje w Lesznie. Po pierwsze dlatego, że to nadal bardzo klasowy zawodnik i jeden z najlepszych Polaków na rynku. Po drugie, i tak w Lesznie nikogo mocniejszego nie są w stanie znaleźć. Piotr w przeciętnej dyspozycji i tak gwarantuje więcej niż wielu jego rywali w dyspozycji dobrej. Ta wiadomość z pewnością wlała nieco optymizmu w serca leszczyńskich kibiców, którzy zaniepokoili się odejściem Emila Sajfutidnowa. Odejściem jeszcze niepotwierdzonym, ale w zasadzie przesądzonym. Mówi się o tym od dawna, a sam zawodnik przed GP Rosji przekazał miejscowym mediom, że za rok w Lesznie go nie będzie. Jest blisko porozumienia w Toruniu, gdzie chcą zmontować zespół, który powalczy o coś więcej niż tylko utrzymanie w PGE Ekstralidze. Powrót Sajfutdinowa byłby potężnym wzmocnieniem. Tylko w Lesznie mu tyle wybaczą Pawlicki zaś dużego wyboru nie miał. Mimo 27 lat na karku, ten żużlowiec wciąż ma tendencję do pakowania się w różnego rodzaju problemy. W ostatnim czasie głośno było o tym, że symulował kontuzję, by móc w środku sezonu udać się na wakacje. Jest jeden klub w Polsce, który wybaczyłby zawodnikowi tak nieprofesjonalne zachowanie. Nazywa się właśnie Fogo Unia Leszno. Tam Pawlicki ma immunitet, wolno mu właściwie wszystko i jeśli znów nabroi, to i tak ujdzie mu to płazem. Swego czasu w wyciąganie Piotra z kolejnych kłopotów angażował się nawet prezydent miasta. Pytanie, czy przypadkiem taki komfort nie wpływa negatywnie na karierę Pawlickiego, który z roku na rok traci coraz więcej do światowej czołówki. Zawodnik wie, że w Lesznie może sobie na wiele pozwolić, więc to robi. Inny klub nie dałby mu takiej możliwości. Może jednak właśnie wtedy były uczestnik cyklu Grand Prix zrozumiałby, że życie to nie jest wieczna zabawa i czasami należy być zawodowcem? Czas leci nieubłaganie i jeśli Pawlicki chce wykorzystać ogromny talent, musi pewne rzeczy zrozumieć.