Panel Dyscyplinarny oddalił odwołanie POLADA i zadecydował o utrzymaniu długości okresu zawieszenia, czyli 12 miesięcy. Jako że okres zawieszenia rozpoczął się 30 października 2020 roku, Drabik będzie mógł powrócić do aktywnego udziału w rywalizacji 30 października 2021 roku. W praktyce oznacza to powrót w sezonie 2022. Jak dowiedzieliśmy się od Michała Rynkowskiego, szefa Polskiej Agencji Antydopingowej, w okresie zawieszenia żużlowiec nie może oficjalnie angażować się w działalność w sporcie, tzn. nie może pełnić żadnych funkcji w klubie, w związku oraz w trakcie oficjalnych zawodów (a także brać w nich udziału). Ponadto, w okresie zawieszenia zabronione jest uczestnictwo w treningach organizowanych przez klub. Może jednak jeździć na motocyklu we własnym zakresie. Przepisy antydopingowe zezwalają zawodnikowi na powrót do oficjalnego uprawiania dyscypliny na dwa miesiące przez zakończeniem okresu zawieszenia. Wyrok Panelu Dyscyplinarnego oznacza, że Drabika na motocyklu, w trakcie oficjalnego treningu, ujrzymy najszybciej 30 sierpnia 2021 roku. Możliwe dalsze kroki Wydany wyrok jest ostatnim etapem sprawy, który może odbyć się w Polsce. Werdykt mógłby ulec zmianie jedynie w przypadku interwencji FIM, MKOl lub WADA, czyli Międzynarodowej Federacji Motocyklowej, Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego lub Światowej Agencji Antydopingowej. Odwołanie którejś z tych organizacji byłoby rozpatrywane przez Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie. Jeśli jednak mielibyśmy się spodziewać jakiegoś działania ze strony międzynarodowych organów, to zastrzeżenia najprędzej zgłosiłaby WADA. FIM raczej takich akcji nie podejmuje - tak było również w przypadku Grigorija Łaguty, Patryka Dudka, czy Aleksandra Łoktajewa. Inaczej jest z WADA. Organizacja, której prezydentem jest były minister sportu, Witold Bańka, dużo częściej podejmuje działania w sprawie wydanych wyroków. Tak było w przypadku głośnej sprawy Pogoni Siedlce, czy w sprawie Andrei Iannone, włoskiego zawodnika MotoGP. W przypadku Włocha, Komisja Dyscyplinarna FIM nałożyła karę 18 miesięcy. Od wyroku odwołała się WADA, żądając czteroletniej dyskwalifikacji. Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie przyznał rację Agencji i zawodnik został zawieszony na okres 48 miesięcy. Długi proces i jazda z widmem zawieszenia Przypomnijmy, że cała sprawa rozpoczęła się po finale PGE Ekstraligi w sezonie 2019. Po meczu Fogo Unii Leszno i Betard Sparty Wrocław, Drabik został skierowany na kontrolę antydopingową. W jej trakcie przyznał się do przyjęcia wlewu witaminowego o litrażu przekraczającym dozwoloną objętość. Warto jednak zaznaczyć, że nie wykryto w jego organizmie żadnych zabronionych substancji. Dzięki sprawnej pracy prawników Drabika, którzy wykorzystywali wszystkie możliwości obrony swojego klienta, zawodnik mógł brać udział w rozgrywkach w sezonie 2020. Niestety nie był w nich tak skuteczny, jak w poprzednich latach. Zdobywał średnio ponad pół punktu mniej, niż w roku 2019. Jazda z widmem zawieszenia, jak wydaje się z perspektywy czasu, nie była dobra dla samego zawodnika. Jak napisał w swoim oświadczeniu, które opublikował na Instagramie "(...) całkowicie straciłem chęć motywację i zaangażowanie (...). Straciłem wszystkie dobre emocje, które kierowałem do tej dyscypliny, życie wewnątrz przyprawiało mnie o irytację i niechęć." Dlatego też Drabik sezon skończył na początku września po nieudanym meczu w Grudziądzu. Teraz, jeśli tylko będzie chciał, na początku września będzie mógł wrócić do uprawiania dyscypliny, w której zdobył m.in. tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów. Piotr Kaczorek Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź