W związku z dużą odległością Polski, Szwecji i innych typowo żużlowych krajów od Togliatti, już teraz wszyscy uczestnicy cyklu wysłali tam swoje motocykle, by te spokojnie czekały na nich na miejscu. Większość zawodników na walkę z najlepszymi na świecie desygnowało najlepiej spisujące się w tym roku jednostki. W Grand Prix liczy się bowiem każdy detal, a strata choćby jednego punktu może być brzemienna w skutkach. To nie dla wszystkich mecz o pietruszkę Czternasta kolejka PGE Ekstraligi, która odbędzie się na kilka dni przed Grand Prix w Rosji dla większości czołowych ekip nie ma żadnego znaczenia. Zupełnie inaczej sprawa ma się z drużynami znajdującymi się na dnie tabeli. O ile Marwis.pl Falubaz nie ma co liczyć na cud we Wrocławiu, o tyle ZOOLeszcz DPV Logistic ma realne szanse na pokonanie Eltrox Włókniarza i utrzymanie się w elicie rzutem na taśmę, kosztem zielonogórzan. Jeszcze nie tak dawno szanse grudziądzan na triumf z faworyzowanym przeciwnikiem były niemal zerowe, z racji tego iż występ Nickiego Pedersena po raz kolejny został przyblokowany przez wyrok duńskiej federacji. Zawodnik odkręcił jednak sprawę i ostatecznie wystąpi. Kolejnym argumentem przemawiającym za miejscowymi może okazać się gorsza postawa dwóch obcokrajowców reprezentujących barwy Eltrox Włókniarza. Mowa oczywiście o Leonie Madsenie i Fredriku Lindgrenie, którzy wysłali swój sprzęt do Togliatti. Pojadą na rezerwowym sprzęcie? - Nie wiadomo tak naprawdę jaki sprzęt został w Polsce. Patrząc na częstochowskich obcokrajowców, nie sposób zadać pytania jakie są ich priorytety. W PGE Ekstralidze przecież już o nic nie walczą, a w Grand Prix jadą o wszystko. Fredrik Lindgren pragnie medalu, a Leon Madsen utrzymania w cyklu. Jeżeli ja miałbym wybór, to lepszy sprzęt wysłałbym więc do Togliatti - mówi w rozmowie z Interią były menedżer klubów z Torunia i Zielonej Góry, Jacek Frątczak. Oczywiście silnik to nie wszystko i w żużlu podobnie jak w każdym innym sporcie liczą się też umiejętności. Nie ulega jednak wątpliwości fakt, iż zawodnik na gorszym lub nieodpowiednio dopasowanym sprzęcie potrafi być cieniem samego siebie. Tego właśnie powinni obawiać się w Częstochowie. - Zawodnicy nie przerabiają takich historii pod tytułem, że mają od czterech do pięciu silników jednakowo jadących. Zwykle jak ktoś ma maksymalnie dwa, to już jest naprawdę super - puentuje nasz ekspert. O tym, czy ZOOLeszcz DPV Logistic GKM wykorzysta szansę dowiemy się w niedzielny wieczór. Początek spotkania o godzinie 19:15.