Przed sezonem prezes Moje Bermudy Stali Gorzów, Marek Grzyb mówił wprost, że celem wicemistrzów Polski jest wskoczenie o szczebel wyżej w ligowej hierarchii. W niedzielę jednak cały ten plan i marzenia o złotym medalu praktycznie legły w gruzach. Tylko ich podrażnili Prztyczek w nos, którym miało być ogłoszone tuż przed meczem przedłużenie kontraktu na sezon 2022 z Bartoszem Zmarzlikiem (mocno kusili go działacze Motoru dysponującymi największymi pieniędzmi w polskim żużlu), tylko podrażnił gości, którzy wyszli na prowadzenie w 2. biegu i nie oddali go już do końca. W rewanżu gorzowianie musieliby wygrać różnicą przynajmniej 9 punktów, co jest zadaniem praktycznie niewykonalnym, bo w tym roku na torze Motoru nikomu z przyjezdnych nie udało się wygrać choćby jednym "oczkiem", a na dodatek trzej zawodnicy Stali (Zmarzlik, Thomsen, Vaculik) przyjadą do Lublina wprost z Grand Prix w Vojens, podczas gdy wszyscy miejscowi żużlowcy przystąpią do meczu wypoczęci. Odmieniona druga linia W rundzie zasadniczej Moje Bermudy Stal Gorzów pokonała Motor Lublin zdecydowanie 52:38. W niedzielę fanom gospodarzy marzyła się powtórka, ale na półfinał przyjechała zupełnie inna lubelska drużyna. Nie dość, że wzmocniona Dominikiem Kuberą (wtedy nie mógł wystąpić, bo musiał czekać na otwarcie "okna transferowego"), to jeszcze z odmienionymi: Wiktorem Lampartem i Krzysztofem Buczkowskim. Ten pierwszy w kwietniu nie potrafił zdobyć nawet punktu, a w niedzielę już w pierwszej serii wykonał zadanie. Najpierw wygrał bowiem bieg młodzieżowy, a w 4. biegu przez prawie cały wyścig skutecznie blokował Andersa Thomsena, dzięki czemu Duńczyk nie był już później w stanie dogonić Buczkowskiego, który też wyglądał na torze zupełnie inaczej niż jeszcze parę tygodni temu. Przesiadka z silników Ryszarda Kowalskiego na jednostki napędowe Ashleya Hollowaya sprawiła, że były reprezentant Polski, któremu większość ekspertów wieszczyła już przenosiny do eWinner 1.LŻ, dziś stał się bardzo atrakcyjną opcją na rynku transferowym. Vaculik potwierdził regułę W zespole Stali najbardziej zawiedli rekonwalescenci. Nie dość, że przez nich trener Stanisław Chomski nie mógł przygotować tak bardzo przyczepnej nawierzchni, jaką by chciał, to nawet na twardszym niż zwykle torze, wypadli kiepsko. Szymon Woźniak dobrze zaczął, ale słabł z biegu na bieg, Kamil Nowacki nawet nie powalczył, a Martin Vaculik po raz kolejny potwierdził, że po długich kontuzjach nie potrafi od razu wskoczyć na swój normalny poziom. Już zapowiadając spotkanie sugerowaliśmy, że Słowak może być na torze "zardzewiały", bo powroty po wcześniejszych urazach zawsze zaczynał od wpadek. Ta reguła się potwierdziła. Tak jak w 2014 roku zaprzepaścił marzenia Unii Tarnów na mistrzostwo Polski, zdobywając w pierwszym półfinale w Lesznie, tylko 5 punktów, tak równie blado wypadł w niedzielę. Kto foruje tak słabego sędziego? Jeszcze słabiej niż liderzy Stali zaprezentował się w niedzielę sędzia. Doprawdy trudno zrozumieć dlaczego tak słaby arbiter jak Artur Kuśmierz ciągle jest forowany przez władze ligi. Tegoroczny sezon zaczął fatalnie, w dwóch kolejkach rundy zasadniczej popełniając aż cztery błędne decyzje. Co ciekawe na niekorzyść Stali Gorzów, krzywdząc ją swymi decyzjami zarówno w spotkaniach z Fogo Unią Leszno, jak i Motorem Lublin! Szef polskich sędziów Leszek Demski powinien to wziąć pod uwagę i nie wyznaczać go do poprowadzenia tak ważnego spotkania. Jednak to zrobił i arbiter z Częstochowy słusznie usłyszał od kibiców w Gorzowie prawdziwy koncert gwizdów. Po raz trzeci w tym sezonie skrzywdził bowiem swymi decyzjami gospodarzy. W niedzielę rażąco pomylił się aż dwa razy. Najpierw 5. biegu niesłusznie wykluczył Marcusa Birkemose po tym jak o tylne koło Duńczyka nadział się Buczkowski. Młody żużlowiec Stali był już wyraźnie z przodu na wjeździe w łuk, a jednak arbiter uznał, że to on był winny upadku Polaka. Potem sędzia pomylił się jeszcze w 7. wyścigu gdy gospodarze wyszli na podwójne prowadzenie. Uznał, że Woźniak ukradł start, co nie było prawdą. W powtórce zawodnikowi Stali wyjście spod taśmy już się nie udało, męczył się na dystansie okrutnie i dopiero na ostatnim okrążeniu wyprzedził Cierniaka i zamiast zwycięstwem 5:1 miejscowi musieli się zadowolić jedynie sukcesem 4:2.Goście zaś wcale pomocy arbitra tego dnia nie potrzebowali. Byli wyraźnie lepszą, równiejszą drużyną i sprawili, że marzenia o wielkim finale mają już dosłownie na wyciągnięcie ręki. MOJE BERMUDY STAL GORZÓW 41 MOTOR LUBLIN 49 Moje Bermudy Stal Gorzów: 9. Szymon Woźniak 6 (3,1,0,0,2) 10. Anders Thomsen 10 (2,3,2,1,1,1) 11. Martin Vaculik 5 (1,1,1,2,0) 12. Rafał Karczmarz 0 (0,-,-,-) 13. Bartosz Zmarzlik 18 (3,3,3,3,3,3) 14. Kamil Nowacki 0 (0,t,-) 15. Wiktor Jasiński 2+1 (1,0,w,1*) 16. Marcus Birkemose 0 (w) Motor Lublin: 1. Mikkel Michelsen 12 (2,2,3,3,2) 2. Mark Karion ns 3. Jarosław Hampel 5 (0,3,2,0) 4. Krzysztof Buczkowski 8+2 (3,2*,1,2*,0) 5. Grigorij Łaguta 10+1 (1*,2,2,2,3) 6. Wiktor Lampart 4 (3,1,0) 7. Mateusz Cierniak (2*,0,0) 8. Dominik Kubera 8+1 (2,1*,1,3,1) Bieg po biegu: 1. (60,29) Woźniak, Michelsen, Vaculik, Hampel - 4:2 2. (60,65) Lampart, Cierniak, Jasiński, Nowacki - 1:5 (5:7) 3. (59,10) Zmarzlik, Kubera, Łaguta, Karczmarz - 3:3 (8:10) 4. (60,43) Buczkowski, Thomsen, Lampart, Nowacki (t) - 2:4 (10:14) 5. (61,04) Hampel, Buczkowski, Vaculik, Birkemose (w) - 1:5 (11:19) 6. (59,14) Zmarzlik, Michelsen, Kubera, Jasiński - 3:3 (14:22) 7. (59,85) Thomsen, Łaguta, Woźniak, Cierniak - 4:2 (18:24) 8. (59,35) Zmarzlik, Hampel, Buczkowski, Jasiński (w) - 3:3 (21:27) 9. (59,69) Michelsen, Thomsen, Kubera, Woźniak - 2:4 (23:31) 10. (59,31) Zmarzlik, Łaguta, Vaculik, Lampart - 4:2 (27:33) 11. (60,55) Michelsen, Buczkowski, Thomsen, Woźniak - 1:5 (28:38) 12. (60,11) Kubera, Vaculik, Jasiński, Cierniak - 3:3 (31:41) 13. (59,83) Zmarzlik, Łaguta, Thomsen, Hampel - 4:2 (35:43) 14. (59,77) Łaguta, Woźniak, Kubera, Vaculik - 2:4 (37:47)15. (59,17) Zmarzlik, Michelsen, Thomsen, Buczkowski - 4:2 (41:49)