Krzysztof Buczkowski zadebiutował w lidze w 2002 roku. Przez 19 lat startów reprezentował barwy klubów z Grudziądza, Bydgoszczy oraz Tarnowa. W macierzystym GKM-ie jeździł łącznie 11 sezonów. Zdobył 1195 punktów. Więcej "oczek" dla grudziądzkiego klubu uzbierali tylko Robert Kempiński oraz Paweł Staszek - odpowiednio 1563 i 1560 punktów. Lepszego wychowanka w XXI wieku nie było. Buczkowski cieszył się sympatią fanów z rodzinnego miasta nawet po odejściu do startującej w najwyższej klasie rozgrywkowej Polonii Bydgoszcz. Nikt nie miał mu za złe, że chciał się rozwijać. Ciepłe relacje zostały zachowane przede wszystkim dlatego, że na każdym kroku pozytywnie się wypowiadał o grudziądzkim klubie i kibicach. Drugi raz w karierze pojedzie w Grudziądzu przeciwko gospodarzom Fani regularnie odwiedzający grudziądzki stadion kojarzą 35-letniego zawodnika głównie z kaskami czerwonymi i niebieskimi. Wyjątek mogły stanowić tylko turnieje indywidualne oraz treningi. Mimo że spędził kilka sezonów w innych klubach, to zaledwie raz zmierzył się w Grudziądzu przeciwko gospodarzom (rok 2008). Pojechał wtedy świetnie - uzbierał 11 "oczek", a Polonia rozbiła ówczesny GTŻ 55:35. Czy teraz Buczkowski może liczyć na podobny wynik indywidualny? Wykluczyć tak pozytywnego scenariusza nigdy nie można, jednak wciąż szuka swojej optymalnej formy. Poprzedni sezon w GKM-ie miał najgorszy w karierze (średnia biegowa 1,098). Nowe otoczenie = nowe wyzwanie W listopadzie parafował umowę z Motorem Lublin, gdzie zamierzał się odbudować. Początek rozgrywek niespecjalnie przebiega zgodnie z jego planem, bo w czterech dotyczasowych meczach odjechał tylko 13 wyścigów (11 punktów oraz dwa bonusy = średnia biegowa 1,000). O odbudowaniu zatem nie może być mowy. Sezon 2021 jednak dopiero powoli będzie nabierał tempa, nikomu nie trzeba zresztą przypominać, że Buczkowski potrafi się ścigać. Gdzie ma się odrodzić, jak nie w domu? Szczególnie, że ZOOleszcz DPV Logistic GKM musi uporać się ze słabymi rezultatami osiąganymi przez Kennetha Bjerre i Krzysztofa Kasprzaka. Lekiem na całe zło ma być wypożyczony z Unii Tarnów Paweł Miesiąc. - Krzysiek jest chłopakiem z Grudziądza. Jak przyjeżdża się do swojego miasta w barwach innych drużyn, to jednak nie jest tak łatwo zapunktować na oczekiwanym poziomie. Wiadomo, zawodnik chce się pokazać z jak najlepszej strony, ale nie jest to łatwe. Ja zawsze życzyłem mu i nadal będę życzył jak najlepiej. Trzymam za niego kciuki. Mam nadzieję, że Krzyśka będą omijały kontuzje - mówi nam Piotr Markuszewski, były żużlowiec grudziądzkiego klubu. W tym miejscu należy przypomnieć poważny uraz, którego Buczkowski nabawił się podczas jazdy na motocrossie w grudniu 2019 roku. Złamana kość udowa lewej nogi utrudniła mu przygotowania do sezonu 2020, co z pewnością miało ogromny wpływ na późniejsze słabsze występy. W środowisku pojawiają się głosy, że doświadczony żużlowiec trafił z deszczu pod rynnę. W trakcie wyjazdowego spotkania w Gorzowie (w 2020 roku) wspominał w wywiadzie dla Eleven Sports, że jest mu ciężko złapać dobrą formę, a za przykład podał to, że jeździ po dwa wyścigi w meczu. W Motorze niestety czasami jest podobnie. - Ostatnio w Zielonej Górze było widać, że Krzyśkowi idzie coraz lepiej. Nie wiem, dlaczego trener wycofał go po dwóch biegach. Ja bym tego nie robił. Miał na swoim koncie trzy punkty, więc było całkiem dobrze. Wydaje mi się, że trener popełnił błąd zmieniając Krzyśka. Niektórzy próbują trafić lepiej i z tego powodu dokonują zmiany. To loteria - twierdzi Markuszewski. - Czy trafił z deszczu pod rynnę? Trudno powiedzieć. Działacze Motoru już po awansie do PGE Ekstraligi zapowiadali, że w pierwszym sezonie chcą się utrzymać, w kolejnych latach celują już w fazę play-off i miejsce na podium - dodaje. Kibice wracają na stadiony w 25 procentach W przypadku przyjazdu wychowanka na mecz z zespołem gości zawsze pojawia się pytanie, jak zostanie on przyjęty przez kibiców. W ostatnim czasie Buczkowski na własnej skórze przekonał się, że część fanów odwraca się od swoich ulubieńców, kiedy przyjdą gorsze mecze. - Kibice różnie reagują na takie sytuacje. Każdy zawodnik robi wszystko, żeby wygrywać i szuka swojej najwyższej formy. Krzysiek jeździł w Grudziądzu przez wiele lat, kibice cieszyli się jak po awansie wrócił do domu. Jak noga mu się powinęła i przydarzył się mu słabszy sezon, to niektórzy zaczęli go poniżać i hejtować, co nie powinno mieć miejsca. Każdy jest człowiekiem, może popełniać błędy i czasami znajdować się w gorszej formie. Dajmy mu szansę. Mam szczerą nadzieję, że pokaże jeszcze na co go stać - zaznacza nasz ekspert. Buczkowski w szczycie kariery należał do czołówki polskich żużlowców. W 2015 roku z reprezentacją Polski wywalczył brązowy medal w Drużynowym Pucharze Świata. Trzy lata wcześniej biało-czerwoni odpadli z DPŚ po barażu. Osiągnąłby więcej, gdyby lepiej startował spod taśmy. - Zgadza się. Krzysiek nie jest startowcem, ja zresztą też nim nie byłem. Jest jednak ambitny i walczy na trasie, co kibicom może się podobać. W żużlu trzeba trafić ze sprzętem. Bez dopasowania motocykla nie zdobywa się punktów oraz nie odnosi się sukcesów - podsumowuje Markuszewski. Trochę statystyk Krzysztof Buczkowski na grudziądzkim torze w PGE Ekstralidze: Mecze - 42 Biegi - 198 Punkty - 349 Bonusy - 52 2,025 pkt/bieg ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz podejmie Motor Lublin w najbliższą sobotę (15 maja) o godzinie 21:00. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź