Główną przyczyną sceptyzmu w stosunku do Stali wśród ekspertów jest słaba postawa tej drużyny w ostatnich sparingach. W czwartek ulegli na Motoarenie eWinner Apatorowi 48:41, a dzień później na swoim torze zostali rozgromieni przez Betard Spartę. Wprawne oko zauważy jednak w szczegółowych wynikach obu testmeczów, że liderzy gorzowskiego zespołu - Martin Vaculik, a zwłaszcza Bartosz Zmarzlik spisywali się w nich bez zarzutów. Ze swojej dyspozycji zadowolony może być także ich drugi obcokrajowiec - Anders Thomsen. Juniorzy co prawda, nie pokazali się z dobrej strony w rywalizacji z wrocławianami, jednak można ich usprawiedliwiać okropnym karambolem w gonitwie młodzieżowej, gdyż przeciwko - uważanej za zaskakująco silną - parze torunian spisywali się naprawdę nieźle. Obawy o nich rozwiewa również fakt, że leszczyńscy młodzieżowcy nie mają niemal żadnego doświadczenia w najlepszej lidze świata. Jeśli Moje Bermudy Stal ma jednak sprawić w Lesznie niespodziankę, to potrzebna im będzie nienaganna postawa Szymona Woźniaka. Drugi krajowy senior gorzowian w dwóch sparingach zaprezentował się zgoła odmiennie. Na Motoarenie przywoził za sobą braci Holderów czy Roberta Lamberta, zaś na Jancarzu wygrał jedynie z młodym Danielem Bewleyem i skończył mecz towarzyski z tragicznym dorobkiem dwóch oczek w pięciu startach. Nie do końca wiadomo, który z tych występów traktować jako miarodajny. Woźniak ma od wielu lat opinię zawodnika, który potrzebuje czasu, by nabrać regularności w jeździe. Początek minionego sezonu nie należał - eufemizując - do najlepszych momentów w jego karierze, indywidulany mistrz Polski z 2017 roku - słabą dyspozycję tłumaczył właśnie zbyt krótkim okresem przygotowawczym i brakiem rytmu. W końcowej fazie rozgrywek walcząca o mistrzostwo Moje Bermudy Stal mogła już liczyć na sporo punktów dowożonych do mety przez wychowanka bydgoskiej Polonii. Teraz wszyscy mają tam nadzieję, że parę treningów i dwa spotkania towarzyskie okażą się dla niego wystarczające. Na pierwszy rzut oka tor na Stadionie imienia Alfreda Smoczyka w Lesznie wygląda na zbudowany w taki sposób, by jak najbardziej utrudnić życie Woźniakowi. Wszak 27-latek uchodzi za typowego zawodnika dobrze wychodzącego ze startu i próbującego uciec goniącym go rywalom. Takie działania przynoszą u byłego posiadacza czapki Kadyrowa różny efekt, gdyż od lat znajduje się on w czołówce żużlowców tracących punkty na dystansie. Nawierzchnia i geometria na "Smoczyku" służą zaś raczej tym goniącym - można się tam ścigać po całej szerokości i kibice obserwują wiele mijanek. Woźniak rzeczywiście zaliczył przy Strzeleckiej kilka słabszych występów, takich jak podczas zeszłorocznego spotkania obu drużyn podczas rundy zasadniczej, gdy w 4 wyścigach zdobył zaledwie 2 punkty (oba w piątym biegu, przyjechał przed kolegą z pary oraz młodym Jaimonem Lidseyem). Już nieco ponad miesiąc później zdobył jednak w Lesznie drugi w karierze medal Indywidualnych Mistrzostw Polski (tym razem w kolorze brązu), zaś w październiku bronił Stal przed kompromitacją w rewanżowym spotkaniu finału PGE Ekstraligi i był najlepszym seniorem gorzowian. Czy to oznacza, że Woźniak wreszcie odkrył receptę na leszczyński owal? Jeśli tak, to bynajmniej nie należy skreślać szans Moje Bermudy Stali w inauguracyjnej kolejce. Forma drugiego polskiego seniora w talii Chomskiego może okazać się tym bardziej kluczowa, że wciąż nie znamy wyników powtórzonego testu na obecność koronawirusa w organizmie Martina Vaculika (wymaz wykonany 48h przed zawodami okazał się niejednoznaczny). Jeśli Słowak musiałby opuścić spotkanie z Fogo Unią, to właśnie na Woźniaku spocznie większość ciężaru nadrobienia jego potencjalnych punktów w ramach zastępstwa zawodnika. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź