Drużynę piłkarską buduje się od tyłu - bramkarza i linii obrony, gdyż to właśnie oni zdobywają mistrzostwa, a atak - w myśl starego piłkarskiego przysłowia - zajmuje się tylko sprzedażą biletów. W żużlu sytuacja wygląda podobnie, podstawą zespołu będącego w stanie odnosić sukcesy zespołu jest solidna formacja juniorska zapewniająca zwycięstwo w biegu młodzieżowym i potrafiąca urywać punkty seniorom rywali, a nawet zmieniać słabszych dane dnia bardziej doświadczonych klubowych kolegów. To nie przypadek, że okres leszczyńskiej hegemonii Fogo Unii Leszno na ekstraligowych torach zbiegł się z okresem juniorskim w karierze Bartosza Smektały i Dominika Kubery. Kiedy obaj skończyli 22 lata i każdy z nich wyruszył z macierzystego Leszna, by szukać szczęścia w innych zespołach, leszczynianie zostali z ręką w nocniku, a ściślej rzecz ujmując - z Kacprem Pludrą i Krzysztofem Sadurskim jako podstawową parą młodzieżowców. Obaj panowie pokazywali co prawda w drugoligowych rawickich rezerwach Unii, że potrafią jako tako skręcać w lewo, jednak PGE Ekstraliga to dla nich wysoce za wysokie progi. Udowodniono to już w inauguracyjnej kolejce, gdy na "Smoczyka" przyjechała wcale nie posiadająca wybitnych młodzieżowców Moje Bermudy Stal i zwyciężyła gospodarzy 48:42. Wielu ekspertów porażką obwinia właśnie Pludrę (zdobywcę trzech punktów w trzech wyścigach) oraz Sadurskiego, który "ulepił bałwanka" - trzy razy wyjeżdżał na tor i trzy razy zjeżdżał z niego ostatni. Nie oznacza to jednak, że czasy w którym Unia dominowała dzięki juniorom na zawsze odeszły w niepamięć. Kibice Byków czekają już z niecierpliwością na majowe urodziny Damiana Ratajczaka - niespełna 16-letniego talentu. Posiada on już licencję żużlową i startował w wyścigach młodzieżowych (z bardzo dobrym skutkiem!), ale żeby wziąć udział w zawodach ligowych musi zdmuchnąć 16 świeczek na urodzinowym torcie. W Lesznie już teraz nazywa się Ratajczakiem najwybitniejszym "produktem" szkółki Romana Jankowskiego. Biorąc pod uwagę, że spod rąk klubowej legendy wyszli wcześniej między innymi Kubera i Smektała, a wcześniej choćby bracia Pawliccy to takie określenie wydaje się najpiękniejszym możliwym komplementem. Należy oczywiście pamiętać, że to tylko 16-latek - wciąż będzie się uczył i nie można narzucać na niego zbyt wiele presji. Jego rówieśnik - Krzysztof Lewandowski udowodnił jednak w inauguracyjnej kolejce, że nie musisz móc legalnie kupić sobie piwa i zdawać prawa jazdy, by na torze przywozić za sobą legendy takie, jak choćby Piotr Protasiewicz. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź