Obu zespołom przyświecały zgoła odmienne cele. Gospodarze rozpoczynali serie meczów o życie, goście pewnym, żwawym krokiem kierują się w stronę play-off i wzięcie Zielonej Góry miało być teoretycznie jedną z łatwiejszych przeszkód. Nikt się chyba jednak nie spodziewał, że Spartanie zmiotą z toru kompletnie bezradną ekipą Piotra Żyto. 27:63 to nie tylko klęska, ale i najwyższa przegrana Myszek Miki w historii na własnych śmieciach. Menedżer Marwis.pl Falubazu przekazał przed meczem reporterowi nsport+. - Albo wygramy, albo dostaniemy do trzydziestu. Słowa Żyto zwiastowały, że gospodarze zaryzykowali z przygotowaniem toru. Poszli według zasady wóz, albo przewóz, bo kiedy na szali znajduje się utrzymanie w PGE Ekstralidze czasami trzeba iść va banque. I rzeczywiście przepowiednia okazała się prorocza. Sęk w tym, że nie doszacował swoich podopiecznych. Ci nawet nie byli w stanie uciułać "wody"Cytując klasyka Falubaz się skompromitował. To była rzeź, gospodarze nie istnieli. Już po pierwszej serii z trybun poleciała pierwsza porcja gwizdów. W niedzielne popołudnie zielonogórzanie wyglądali jakby zdawali właśnie ważny egzamin z informatyki. Jechali systemem zero - jedynkowym. Marek Cieślak, który siedział w studio rzucił w pewnym momencie między wierszami, że gdyby się dało, Falubaz rzuciłby ręcznik. - To nie są zawodnicy, którzy kochają beton - dodawał. Oczy krwawiły jak źle odczytywali ścieżki. Żyto pierwszy raz mógł skorzystać z rekonwalescenta Mateusza Tondera. Wsadził go na dzień dobry na wysokiego konia. Numer dziewięć nie należy bowiem do najłatwiejszych. Ale to właśnie 22-latek zdobył i to dopiero w dziewiątym biegu dziewiczą trójkę dla Falubazu. Ze zwycięstwa mógł cieszyć się już w inauguracyjnej gonitwie, ale Daniel Bewley minął go na trasie. W ogóle Falubaz mógł zacząć od mocnego uderzenia, bo przez chwilę za Tonderem mknął Zagar. Brytyjczyk i Artiom Łaguta szybko wzięli go jednak w kanapkę. W ogóle Tonder w tej całej beznadziei wyrósł na pierwszoplanową postać Falubazu i jedynie do niego nie można mieć pretensji. Swoje zrobił i to z nawiązką. Reszta gwiazd po tym, co zaprezentowała powinna się schować jednak pod ziemię. Dowodem na bezradność Falubazu była postawa Patryka Dudka. Kapitan od startu sezonu był tym żużlowcem, na którego Zielona Góra mogła liczyć zawsze i każdej porze. W niedzielę męczył się jak dekarz naprawiający dach w pełnym słońcu. A szczytem jego dezorientacji był bieg trzeci, gdy Janowski i Czugunow wyprzedzili go jednocześnie na ostatniej prostej. Zresztą o czym tutaj gadać, jeśli Zagar z dwoma zerami nie wącha szprycy, a Max Fricke szuka po omacku optymalnych linii. Można było się zastanawiać, czy to jeszcze spotkanie ligowe, czy mocniejszy sparing, w którym gospodarze testują sobie różne ustawienia i silniki, a wynik jest sprawą drugorzędną. U przyjezdnych nawet poniewierani za wcześniejsze występy juniorzy Betard Sparty wyglądali jak artyści. 10+3 jednej z najsłabszych par młodzieżowych w PGE Ekstralidze, to jak zmartwychwstanie. Bewley bawił się niczym na najlepszej imprezie, a Artiom Łaguta z dziewięcioma punktami nie załapał się do biegów nominowanych. Po stronie wrocławian zaroiło się od bonusów, a zaledwie jedno zero Bartosza Curzytka może przyprawić o ból głowy księgową. MARWIS.PL FALUBAZ Zielona Góra - 27 BETARD SPARTA Wrocław - 63Marwis.pl Falubaz Zielona Góra 27:9. Mateusz Tonder 9+1 (2,1*,3,0,3,0)10. Max Fricke 5 (1,2,0,-,2)11. Matej Zagar 0 (0,0,-,-) 12. Piotr Protasiewicz 7 (0,1,3,1,1,1)13. Patryk Dudek 5 (1,2,2,0,0)14. Nile Tufft 0 (0,0,0)15. Fabian Ragus 1 (1,0,0)16. Jan Kvech 0 (0)Betard Sparta Wrocław 63:1. Artiom Łaguta 9 (1,3,2,3)2. Gleb Czugunow 8+1 (3,1,1*,2,1)3. Daniel Bewley 14+1 (3,2*,3,3,3)4. Tai Woffinden 11+2 (2*,3,1,2*,3)5. Maciej Janowski 11+3 (2*,3,2,2*,2*)6. Przemysław Liszka 6+2 (2*,3,1*)7. Michał Curzytek 4+1 (3,0,1*)8. Mateusz Panicz NS Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź