Noty dla drużyny Marwis.pl Falubazu Zielona Góra Matej Zagar 4. Nie był to jakiś super spektakularny występ, lecz w gruncie rzeczy na tle byłego pracodawcy pokazał się nieźle. Trochę poszarpał, zdobył dużo punktów, ale przy jego nazwisku pojawiła się tylko jedna trójka. Strata drugiej pozycji w ostatnim biegu kosztowała gospodarzy dwa duże punkty meczowe. Piotr Protasiewicz 2. Gdyby zapytać przeciętnego kibica, którego z żużlowców zdobyczy zabrakło do odniesienia zwycięstwa, bez cienia wątpliwości wskazano by na ikonę klubu z Zielonej Góry. U siebie zazwyczaj fruwa, ale w piątek brakowało w jego jeździe ognia. Zaliczył miłe złego początki, kiedy po fantastycznej pogoni w czwartym wyścigu strzelił na kresce Wiktora Lamparta. W trzeciej serii zastąpiony z rezerwy taktycznej, co na własnych śmieciach nie zdarza się często. Max Fricke -4. Punktowo całkiem nieźle, ale w środkowej fazie meczu przeżywał męki pańskie. Zgubił prędkość, a po przegranych startach nie nadrabiał dystansu do przeciwników. Gdyby nie defekt Łaguty w inauguracyjnej gonitwie skończyłby spotkanie bez biegowej wygranej. Damian Pawliczak -3. Duże brawa za ambicje. Widać gołym okiem, że bardzo chce, ale brakuje umiejętności. Nie zmienia to faktu, że jedzie ponad stan. Dwa razy odrobił gigantyczną stratę do Kubery, wydzierając mu oczko na mecie. Patryk Dudek 5. Powrót króla W69. Najskuteczniejszy żużlowiec wieczoru. Reaktywacja wicemistrza świata z 2017 roku to już fakt. Zaciśnięta pięść, poklepywanie motocykla po wygranych, radość z jady, tych obrazków po odejściu na emeryturę tunera Jana Anderssona często nam u 29-latka brakowało. Miło cię widzieć Patryk znowu na topie. Gdyby udało się Dudka sklonować, zielonogórzanie byliby poważnym kandydatem do play-off. Fabian Ragus 1. Kompletnie bezbarwny występ. Przeczłapał obok meczu. Gdyby wyszedł ze stadionu i nie pojawił się już na torze nikt by nawet nie zauważył jego nieobecności. Ale spokojnie, ma czas, jest jeszcze młody i takie spotkania jak te piątkowe będą mu się przydarzać. Jakub Osyczka 1. Jeden punkt zdobyty na koledze z zespołu. Potem nie istniał. Podobnie jak kolega z formacji zdeklasowany przez parę juniorską Motoru. U niego w odróżnieniu od Ragusa tego czasu na eksplozję potencjału już jednak nie ma. Za rok będzie bowiem seniorem. Jan Kvech bez noty. Nie startował Noty dla drużyny Motoru Lublin Grigorij Łaguta -5. Goście mogli wejść w zawody mocnym uderzeniem, ale Rosjanin złapał kapcia na prowadzeniu w pierwszym biegu. Jak się okazało był to tylko wstęp do plagi tego typu defektów Motoru przy Wrocławskiej. Nawet po przespaniu momentu startowego robił na torze, co chciał. Jak przystało na kapitana wziął w decydującym momencie sprawy w swoje ręce. Dwa punkty, które wydarł Zagarowi w piętnastym wyścigu były na wagę bezcennego tryumfu Krzysztof Buczkowski -3. W dniu meczu obchodził urodziny. Sam sobie wybitnego prezentu nie zrobił, ale partnerzy z zespołu osłodzili mu święto miłym rezultatem więc delikatny uśmiech twarz przyozdobił. Nie woził tyłów, nie było tym razem "śliwek", ale zawodnicy, których pokonał nie powalali na kolana, dlatego Maciej Kuciapa zaserwował mu pod dwóch startach zjazd do bazy. Trener wolał do maksimum wykorzystać świetnie dysponowanych młodzieżowców. Jarosław Hampel 4. Chciałoby się zawołać: stara gwardia ciągle żyje i ma się znakomicie. Kolejny udany powrót na stare śmieci reprezentanta Polski. Jeden powie, że Hampel przeżywa właśnie drugą młodość, a inny z kolei, że świat się wali, bo Jarek drugi mecz z rzędu popisuje się odważnymi mijankami na dystansie. Mark Karion bez oceny. Rozłożył tylko motocykle w parku maszyn. Mikkel Michelsen 2. Największy pechowiec meczu. Trzy defekty zabrały mu przynajmniej pięć punktów. Po takiej złośliwości rzeczy martwych człowiekowi odechciewa się wszystkiego. To w ogóle jakieś niespotykane fatum, że Duńczykowi trzykrotnie pękała guma w tylnym kole. Nie życzylibyśmy najgorszemu wrogowi być w skórze dystrybutora wadliwej serii opon, jeśli słynący z wybuchowego charakteru Michelsen wykonał do niego telefon od razu po wejściu do busa. Wiktor Lampart 4. A właściwie jego wersja 2.0. Po bryndzy w Gorzowie nie ma już śladu. Nie wytrzymał ciśnienia w czternastej odsłonie, gdy o ułamek sekundy szybciej dotknął taśmy niż Cierniak. Tym sposobem świetni juniorzy Motoru podpięli na chwilę Falubaz do tlenu. Co by tylko potwierdzało, że suma szczęścia musi wyjść na zero, ponieważ w dwunastym biegu wspólnie z wychowankiem UKS-u Jaskółki pokonali podwójnie Fricke'a wyprowadzając Motor na plus dziesięć, co na tamten moment mocno pachniało zamknięciem meczu. Mirosław Cierniak +4. Wyrasta na specjalistę od biegów młodzieżowych. Popisał się atomowym startem w jedenastym wyścigu, a potem postanowił ponowić próbę, ale mu się upiekło. W zeszycie z zawodnikami, których ma rozkładzie odfajkował m.in. Fricke'a i Protasiewicza. Dominik Kubera 2. Po pierwszym udanym wyścigu nastąpiła równia pochyła. Dwa razy potężną stratę kilkunastu metrów odrobił do niego Pawliczak. Wyraźnie nie był sobą, ale jest usprawiedliwiony. Jego niedyspozycja nie wpłynęła na wynik drużyny. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź