Noty dla zawodników ZOOLeszcz DPV Logistic GKM Grudziądz: Krzysztof Kasprzak: 1+. Miało być jak dawniej, a wyszło niewiele lepiej niż w poprzednim sezonie. Jeśli grudziądzanie myślą o utrzymaniu się w PGE Ekstralidze, to Kasprzak nie może podczas wyjazdowych spotkań zdobywać zaledwie czterech oczek i to na dodatek dwóch na kolegach z pary, a jednego na juniorze. Na plus pomoc - mimo że wyglądająca na niezbyt zamierzoną - Kennethowi Bjerre przy wyprzedzeniu Mateja Zagara w pierwszej gonitwie i dowiezienie Słoweńca za plecami. Norbert Krakowiak: 2-. Ocena nie może być zbyt wysoka, ale więcej jest w tym winy trenera Janusza Ślączki niż samego żużlowca. Grudziądzki zawodnik U24 zrobił na początku zawodów to, co do niego należało - pokonał swojego vis a vis, Damiana Pawliczaka. Wydaje się, że zbyt szybko został zmieniony przez menedżera, a już całkowicie niezrozumiale wygląda jego wystawienie w biegach nominowanych, po tym jak 2 poprzednie serie startów oglądał z parku maszyn. Wybuchowa mieszanka niepełnego rytmu jazdy oraz urażonej sportowej dumy eksplodowała w czternastej gonitwie, gdy Krakowiak spowodował groźny wypadek Protasiewicza, po którym nota 22-latka musiała ulec znacznemu obniżeniu. Kenneth Bjerre: 1+. Kolejna z ofiar szkoleniowca grudziądzan, który zafundował swojemu podopiecznemu niezrozumiałą przerwę od jazdy w trzeciej serii zawodów, by przed biegami nominowanymi desygnować go do dwóch wyścigów z rzędu. Nieco fartowne wyprzedzenie Zagara na inaugurację spotkania nie może jednak przykryć tego, że później był w stanie objeżdżać wyłącznie młodzieżowców Przemysław Pawlicki: 4-. Zdobycz punktowa starszego z braci przypomina nieco paczkę chipsów. Na pierwszy rzut oka wygląda co prawda okazale, jednak po zajrzeniu do środka okazuje się wypełniona w większości powietrzem, a nie smacznymi kąskami. Pawlicki zdobył 12 punktów, ale spora w tym zasługa tabeli biegowej. 2 oczka przywiózł na młodzieżowcach Falubazu, a 5 na kolegach z pary (w tym jedno na wykluczonym Krakowiaku). Sporą przysługę sprawił mu także Max Fricke nie kładąc maszyny w pierwszym łuku ostatniej gonitwy, gdyż tak właśnie zachowałaby się większość ekstraligowców. Mimo wszystko, gdyby tak właśnie wyglądała jazda Pawlickiego na wyjazdach przez cały sezon, to nikt nie miałby do niego żadnych pretensji. Nicki Pedersen: 5+. Halo? Dzwonią stare, zamierzchłe czasy. Mówią, że mamy ich Pedersena! Duńczyk wreszcie pokazał światu, że nie jest jeszcze odcinającym kupony emerytem, tylko wciąż groźną maszyną do zdobywania punktów. Znów widzieliśmy zadziorność i sportową agresję, za którą kibice tak pokochali (albo może wręcz przeciwnie) 3-krotnego zwycięzcę cyklu Grand Prix. Mistrzu, witamy z powrotem! Mateusz Bartkowiak: 2-. Trzeba sobie powiedzieć jasno: nie po to działacze GKM-u wypożyczyli go ze Stali. Obaj młodzieżowcy Falubazu to mimo wszystko dużo mniej doświadczeni i uznani jeźdźcy, a Bartkowiak dwukrotnie im uległ. Denis Zieliński 2-. Dowiózł za plecami Osyczkę w gonitwie młodzieżowej, a potem bez skrupułów wykorzystał defekt zielonogórzanina w czwartym biegu. Nikt nie spodziewał się po nim niczego więcej i śmiało można rzec, że mimo iż - eufemizując - nie liczył się w gronie kandydatów do tytułu zawodnika meczu, to "pojechał swoje". Roman Lachbaum: 1. Jedyny pozytywny aspekt jego niedzielnej obecności w Zielonej Górze to pierwszy ligowy punkt w karierze Jakuba Osyczki zdobyty właśnie na Rosjaninie. Młodzieżowiec Falubazu powetował sobie na nim trzecie miejsce z pierwszej serii stracone przez defekt. Trudno jednak było spodziewać się po tym rezerwowym fajerwerków, skoro dosiadł motocykla dopiero w trzeciej serii, gdy wszyscy rywale mieli już za sobą po dwie okazje do zaprzyjaźnienia się z nawierzchnią toru. Noty dla zawodników Marwis.pl Falubazu Zielona Góra: Matej Zagar: 4. Podobnie jak podczas meczu w Toruniu, znów nie wyszedł mu początek zawodów. Tym razem nie zawiódł jednak w kluczowych momentach spotkania. Najpierw w parze z Fricke’iem pokonał podwójnie Pedersena (tylko im udała się w piątek taka sztuka), a później dał pokaz podręcznikowej jazdy parą, gdy wywalczył kolejne 5:1 holując przez moment Damiana Pawliczaka. Max Fricke: 4. Nie był już tak zniewalający jak w pierwszym spotkaniu, ale wciąż sprawował się bardzo przyzwoicie. Postronnych kibiców kupił sobie z pewnością sportową postawą w piętnastym wyścigu, gdy nie położył motocykla mimo iż widział, że rywale wychodzą na prowadzenie, a wiedział, iż winą za jego upadek zostaną obarczeni grudziądzanie. Ma również na koncie pokonanie Pedersena, a to spora nobilitacja! Piotr Protasiewicz: 4-. Doświadczenie mieszało się u niego ze sportową fantazją. To on jako pierwszy zauważył, że w początkowej fazie zawodów można wynosić się po zewnętrznej i brawurowym atakiem przedarł się na pierwszym wirażu przed Krzysztofa Kasprzaka. Niewielu było też w historii żużla takich ponad 40-letnich zawodników, którzy na kilka minut po przetestowaniu na własnej skórze twardości desek w bandach stawali kolejny raz pod taśmą i przywozili 3 punkty. Damian Pawliczak: 4. Największa jak dotychczas niespodzianka ekstraligowych rozgrywek. Przed sezonem właśnie w obsadzie pozycji U24 upatrywało się najsłabszy punkt i tak niezbyt silnego Falubazu, a tymczasem trzeci na papierze kandydat do zajęcia tego miejsca w składzie przywiózł w piątek aż dwie trójki. Ręce same składały się do oklasków! Tylko dlaczego Piotr Żyto nie pozwolił mu wystartować w wyścigu nominowanym? Patryk Dudek: 5-. Kibice w Zielonej Górze są w siódmym niebie - mają lidera z prawdziwego zdarzenia i to na dodatek swojego wychowanka! Dudek na każdym kroku zaznacza, że odpadnięcie z Grand Prix nie działa na niego nakręcająco, ale w takiej formie rywale nie widzieli go od czasu, gdy został wicemistrzem świata. Szkoda tylko tych porażek z Pedersenem, bo tak klasowy zawodnik nie powinien aż 3-krotnie w jednych zawodach uznawać wyższości tego samego rywala. Jakub Osyczka: 2. Długo musiał czekać na pierwszy ligowy punkt, ale wreszcie udało się go zdobyć. Mogły być nawet dwa, ale w czwartym wyścigu dnia posłuszeństwa odmówił mu motocykl. Osyczka rozkręca się z każdym kolejnym okrążeniem i jeszcze nieraz utrze pewnie nosa ekspertom, którzy wskazywali go jako naczelny przykład bezsensowości przepisu o obowiązkowym wystawianiu dwóch polskich młodzieżowców przez każdą z ligowych drużyn. Fabian Ragus: 3. Przed sezonem dużo mówiło się o tym, że słabsza niż w poprzednich latach obsada pozycji młodzieżowych w PGE Ekstralidze doprowadzi do wybicia się juniorów, którzy wcześniej nie byli znani szerszej publiczności. Jednym z nich okazuje się być póki co Fabian Ragus. Niespełna osiemnastolatek jest jak dotąd bezbłędny w biegach juniorskich, wygrał bowiem już drugi w tym roku. Tym razem nie można już jednak przypisywać tego korzystnemu polu startowemu, gdyż 3 punkty wywalczył pięknym atakiem po szerokiej. W pozostałych wyścigach również nie odstawał od przeciwników. Aż dziw bierze, że jeszcze 2 tygodnie nie był on głównym kandydatem do ligowego składu. Piotr Żyto odnalazł mąkę gdzieś na dnie ostatniej kuchennej szuflady i wiele wskazuje na to, iż upichci z niej pyszny chleb. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź