Sebastian Zwiewka, Interia: Na samym początku zapytam, czy opadły już emocje po niedzielnym thrillerze? Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej w ZOOleszcz DPV Logistic GKM-ie: Ciężko, ale po sukcesie człowiek się szybciej regeneruje niż po porażce. Głos mam jeszcze słaby, jednak trzeba wejść na normalne obroty i kontynuować pracę. Co pan czuł przed tym piętnastym wyścigiem? Wróciły koszmary z domowych spotkań z Motorem Lublin, Marwis.pl Falubazem oraz eWinner Apatorem, kiedy w ostatnich biegach wygrana wymykała się wam z rąk? Nie. Jeżeli ktokolwiek ten mecz oglądał od początku do końca, to widział, że jesteśmy zupełnie innym zespołem. Jeden zawodnik drugiemu pomagał, wszystko "grało" tak jak powinno. Niemniej trochę punktów potraciliśmy po trasie, ale już po pierwszych biegach praktycznie wszyscy uwierzyliśmy, że wygramy i zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. W piętnastym wyścigu udało nam się przypieczętować utrzymanie PGE Ekstraligi dla Grudziądza. W zasadzie to z każdego seniora możecie być zadowoleni. Tylko do Nickiego Pedersena można się nieco przyczepić, na dystansie tracił pozycje, był po prostu wolny. Ciut więcej "oczek" mógł też zdobyć Norbert Krakowiak. Być może jeszcze wszyscy mogli przywieźć po dwa, bądź trzy punkty więcej. Wynik 48:42 bralibyśmy jednak w ciemno. Ja tylko przypomnę, że z naszych wszystkich ekspertów zaledwie dwóch typowało wygraną naszej drużyny - Tomek Gollob i Marcin Majewski. Cała reszta skazywała nas na pożarcie, włącznie - w zeszłym roku - z połową dziennikarzy i reporterów. Ten sezon nie był piękny i udany pod względem sportowym, ale się utrzymaliśmy. Przy okazji utarliśmy nosa niektórym ekspertom i dziennikarzom. To fajne uczucie? Nikt w was nie wierzył. Wszyscy skazywali nas na pożarcie. Udowodniliśmy jednak, że jesteśmy w stanie utrzymać się tym składem w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dziennikarze uważali, że zbudowaliśmy słaby zespół. Ktoś może mówić, że mieliśmy od kogoś więcej szczęścia. Otóż nie - niedługo nikt nie będzie pamiętał, w jaki sposób się utrzymaliśmy oraz ile punktów uzbieraliśmy. Za kilka lat wszyscy będą pamiętali, że wywalczyliśmy utrzymanie. W niedzielę podobał się Kenneth Bjerre. Słyszałem, że już na przedmeczowych treningach był szybki. To kolejny dobry mecz Kennetha, w którym zdobył powyżej 10 punktów. Rzeczywiście, ma pan rację, że Duńczyk na treningach był bardzo szybki i tak dopasowany, że zaufaliśmy mu. Liczyliśmy na dużą zdobycz punktową, nie zawiódł. Nierówna w tym sezonie postawa Duńczyka skłania klub do poszukiwań na rynku transferowym innego obcokrajowca? Najpierw będziemy rozmawiali z wszystkimi zawodnikami, którzy reprezentowali grudziądzki klub w sezonie 2021 na temat przyszłości. Zobaczymy, jak to wszystko widzą. Oczywiście, mamy w głowie plany co do innych zawodników, ale pierwszeństwo mają nasi. Po wygranym meczu nie możemy im powiedzieć "dziękujemy, nie rozmawiamy dalej". Najpierw rozmowy z naszymi, być może już w tym tygodniu będą jakieś pierwsze efekty. Na początek porozmawiacie z krajowymi seniorami? W Gorzowie i Częstochowie rozpoczęli budowę składu właśnie od Polaków, których na dobrym poziomie niestety nie ma zbyt wielu. Raz jeszcze powtórzę, że porozmawiamy z każdym. Proszę tylko pamiętać, że Przemek wyjechał na zawody do Szwecji, Krzychu jedzie na Grand Prix do Togliatti. Jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Rozmowy to kwestia czasu. Można spodziewać się chociaż jednego dużego transferu? Do czerwoności z pewnością grzeje się telefon Patryka Dudka, możliwe że klub zmieni także Emil Sajfutdinow. Za wcześnie o tym mówić. Mamy niektóre rzeczy w głowie, ale zobaczymy czy coś z tego wyjdzie. Na ostatnie mecze odbudował się Krzysztof Kasprzak. Ta odbudowa uczestnika cyklu Grand Prix zaważyła na utrzymaniu ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u? Krzysztof pojechał świetnie w trzech spotkaniach - z Betard Spartą, eWinner Apatorem i w niedzielę z Eltrox Włókniarzem. Mimo wszystko najlepiej chyba się spisał na sam koniec w meczu z częstochowianami. Mam na myśli sytuacje, które wytworzyły się na torze. Wyprzedzał rywali, na dystansie był bardzo szybki. Przed sezonem mówił pan, że w klubie jest plan na zbudowanie relacji Kasprzaka z Przemysławem Pawlickim. Po tym jak w niedzielę przypieczętowali utrzymanie klubu w PGE Ekstralidze, to ładnie sobie podziękowali. Jak widać spotkania integracyjne podziałały. Byliśmy bardzo długo z zawodnikami na tych spotkaniach integracyjnych - na kręglach czy na śniadaniu. To są tylko opowieści, że ktoś komuś nie pasuje. Ci zawodnicy naprawdę wiedzą o co jadą i dla kogo jadą. Ja w żaden sposób nie widziałem jakichkolwiek animozji Przemka do Krzycha, czy Krzycha do Przemka. Jak ktoś oglądał niedzielny mecz, to mógł zauważyć, że wszyscy sobie pomagali oraz podpowiadali. Każdy robił, co mógł, żeby to wygrać. Proszę pamiętać, że jeżeli cały zespół jedzie i zawodnikom ta jazda wychodzi, to wszystko zupełnie inaczej wygląda. Jak komuś coś nie idzie, wtedy pojawia się dół psychiczny. W niedzielę wszyscy pojechali na wyśmienitym poziomie. Wydaje nam się, że zgrupowanie zaprocentowało. Najważniejsze, że PGE Ekstraliga została w Grudziądzu. Trzeba wspomnieć o spotkaniu z prezydentem Maciejem Glamowskim. To nie było nasze pierwsze spotkanie. Prezydent spotyka się z nami, kiedy tylko może. Po raz pierwszy jednak był na śniadaniu z chłopakami. Oni dobrze znają naszego prezydenta, a on ich również dobrze zna. Wiedzą, jaki jest jego stosunek do żużla w Grudziądzu i że miasto dużo pieniędzy inwestuje w ten sport. Prezydent dobrze wie, że żużel jest wizytówką miasta. Przejdźmy do kontraktów. Wszystkim wygasają umowy? Wszyscy młodzieżowcy mają ważne kontrakty oprócz wypożyczonego z Gorzowa Mateusza Bartkowiaka. W przypadku pozostałych zawodników, to ich umowy są ważne do 31 października, tak samo jest z naszym trenerem. Jest pan zadowolony z pracy trenera Janusza Ślączki? Spełnił swoje zadanie, bo o play-offach przed sezonem nie było mowy. Przyszedł, żeby utrzymać nas w PGE Ekstralidze, więc zadanie wykonał w 100 procentach. Kosztowało go to jednak sporo nerwów i stresów.