Na jedną kolejkę przed zakończeniem fazy zasadniczej PGE Ekstraligi, teoretycznie w lepszej sytuacji jest Falubaz. Zielonogórzanie mają punkt przewagi nad GKM-em. W praktyce jednak istnieje realne prawdopodobieństwo, że to oni pożegnają się z elitą. Jadą do Wrocławia, gdzie o punkty będzie im szalenie trudno. GKM zaś podejmuje u siebie zdemotywowanego, jadącego o nic częstochowskiego Włókniarza. Jeśli wygra, Falubaz pożegna się z elitą. Każdy inny wynik premiuje Falubaz, który z pewnością spotkanie w Grudziądzu będzie oglądał z zapartym tchem. O ile dla GKM-u ewentualny spadek byłby po prostu sportową porażką, o tyle dla Falubazu istną katastrofą, po której mogłyby nastąpić kolejne - tym razem personalne, czyli odejścia zawodników. Nie jest żadną tajemnicą, że degradacja Falubazu wielu klubom z PGE Ekstraligi byłaby na rękę. Wyciągnięcie stamtąd Patryka Dudka (chyba tylko najwięksi naiwniacy uwierzą, że zostanie na eWinner 1. Ligę) mogłoby dać danej drużynie podniesienie potencjału o kilka klas, a samemu Dudkowi w końcu możliwość walki o medale. Ostatni krążek z Falubazem zdobył w 2016 roku. Dla takiego zawodnika to trochę mało satysfakcjonująca statystyka. Choć wielokrotnie podkreślał, że Zielona Góra to jego dom i ma tam status porównywalny do Bartosza Zmarzlika w Gorzowie, to jednak żużlowiec tej klasy nie może i zapewne również nie chce pozwolić sobie nawet na jeden sezon spędzony na zapleczu. Dylemat moralny Dudek na pewno ma świadomość tego, że w Zielonej Górze bardzo na niego liczą. W dużej mierze to od niego zależy utrzymanie w lidze. Z drugiej jednak strony już kilka razy on bądź jego ojciec Sławomir dawał do zrozumienia, że mimo tego, ile zrobili dla Falubazu, nie są tam trakowani tak, jakby chcieli. Finansowo z pewnością również jakiegoś wielkiego szału nie ma. Taki mógłby się pojawić, gdyby Falubaz spadł. Dudek z pewnością ma to z tyłu głowy, bo trudno wyprzeć takie myśli. Jego przyszłość w 99% procentach zależy od meczu, który zostanie rozegrany 22 sierpnia, a więc ma jeszcze sporo czasu na zastanowienie się. Kluby już jednak na niego polują. Dla wychowanka, tak związanego z macierzystym klubem, który od początku kilkunastoletniej kariery nigdy nie zmienił barw, spadek na pewno byłby dużym ciosem. Ciosem sportowym oczywiście. Mogłoby się jednak okazać, że to właśnie Dudek byłby największym wygranym tej sytuacji. Niemal w ciemno można założyć, że dostałby wówczas propozycję kontraktu, jakiego nigdy wcześniej nie miał. Kariera nie trwa wiecznie, więc należy z takich ofert korzystać. Tym bardziej, że Dudek za rok skończy 30 lat. Dusza sportowca na pewno chce utrzymania, ale w głowie mogą pojawiać się myśli o rekordowym finansowo sezonie.