Przed sezonem Sparta była jednym z głównych kandydatów do wygrania PGE Ekstraligi. Transfer Łaguty miał dać potrzebny impuls, widoczny w pierwszym meczu, kiedy to gospodarze pewnie wygrali z eWinner Apatorem Toruń. Los ponownie okazał się przewrotny, gdyż kilkanaście dni później kontuzji nabawił się Tai Woffinden, przez co wrocławianie sensacyjnie przegrali w Grudziądzu, a potem nie mieli wiele do powiedzenia w starciu z Motorem Lublin. Przełamanie dał pojedynek w Częstochowie. Tym razem to Sparta rozdawała karty, a Włókniarz bezradnie patrzył na odjeżdżających rywali. Wygrana pokazała, że nawet bez Woffindena zespół jest bardzo mocny. - W Częstochowie zawodnicy stanęli na wysokości zadania. Również w biegach, gdzie stosowaliśmy zastępstwo zawodnika, uzbieraliśmy sporo punktów. Pod nieobecność Taia każdy musi z siebie dać jeszcze więcej - klubowym dziennikarzom powiedział Dariusz Śledź. Trener zachowuje jednak zimną głowę. - Po meczu w Częstochowie na pewno śpię spokojniej, ale to nie tak, że zapomnieliśmy o dwóch wcześniejszych przegranych. Wiele skomplikowała pechowa kontuzja Taia. To jednak nie może być jedyne usprawiedliwienie tych porażek - stwierdził Śledź. Podejście wydaje się dobre, gdyż w niedzielę Spartę czeka mecz z Moje Bermudy Stalą Gorzów, która na razie jest maszyną nie do zatrzymania. Świetni liderzy i kibice ważnymi ogniwami Istotna w niedzielę będzie postawa Macieja Janowskiego i Artioma Łaguty. Na razie obaj zaliczają kapitalny sezon, dwukrotnie osiągając prawie płatny komplet. Jedynie w Lublinie liderów zabrakło, lecz poza tym zawodnicy potwierdzili swoje aspiracje.- Dyspozycja Macieja i Artioma jest bardzo budująca. To pomaga też pozostałym zawodnikom - ocenił Śledź, wskazując także inne atuty swej drużyny. - To jest prawdziwy zespół i z tego cieszę się najbardziej. Zawodnicy dużo ze sobą rozmawiają w parku maszyn, podpowiadają sobie. Omawiamy kolejne biegi, starsi doradzają młodszym - powiedział trener. Przewagą mogą okazać się kibice, którzy w niedzielę wejdą już na stadion. Choć ich liczba nie będzie oszałamiająca, to jednak gospodarze otrzymają dodatkowe paliwo do jeszcze większego zaangażowania. - Cieszymy się, że na Stadionie Olimpijskim będą kibice i wraca ten niesamowity doping. Zawody bez kibiców są zupełnie inne. Możemy dwoić się i troić na torze, a i tak ich brak jest odczuwalny. Mam nadzieję, że niebawem będziemy mogli na mecze zaprosić jeszcze więcej fanów - stwierdził Śledź. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź