Tak, jak można było mieć do Przemysława Pawlickiego pretensje po ubiegłorocznym locie do Las Vegas na walkę Joanny Jędrzejczyk, tak nie ma się do czego przyczepić w przypadku jego niedzielnego, świątecznego spotkania z bratem Piotrem Pawlickim. I to pomimo tego, że Przemysław jest na izolacji po zakażeniu koronawirusem, a Piotr jechał tego dnia w hicie Fogo Unia Leszno - Moje Bermudy Stal Gorzów. Dostaliśmy pytania związane ze zdjęciem, jakie Przemysław Pawlicki wrzucił na Facebooka. Ludzie dziwili się, że w ostatnim dniu izolacji, ale jednak przyjmuje on u siebie brata, który przecież za chwilę będzie miał styczność z innymi zawodnikami. A w dobie koronawirusa takie detale mają znaczenie. Bardzo szybko udało nam się wyjaśnić całą sprawę wyjaśnić. Zapytaliśmy Zdzisława Cichorackiego, członka rady nadzorczej ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u o koronawirusową sytuację Przemysława. Okazało się, że zrobił on sobie ponowny test i wyszedł mu wynik negatywny. Żużlowiec GKM-u od początku przechodził koronawirusa bardzo łagodnie, więc to żadne zaskoczenie. Zresztą tak samo było w przypadku braci Chrisa i Jacka Holderów. Oni nawet mieli skróconą izolację, bo dwa dni przed jej zakończeniem wykonali testy i dostali wynik negatywny. Od razu też pojechali w sparingu eWinner Apatora z Moje Bermudy Stalą. Jakby nie spojrzeć spotkanie braci było jak najbardziej bezpieczne. Jakkolwiek dziwnie brzmi to ostatnie stwierdzenie w obecnych czasach. Dodajmy, że kłopot z odwiedzinami Piotra Pawlickiego u brata byłby, gdyby dalej był on zakażony i objęty kwarantanną. W takiej sytuacji Piotr, tuż przed hitowym meczem, także zostałby skierowany na kwarantannę. Tak przynajmniej wynika z przepisów. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź