Moje Bermudy Stal przed rozpoczęciem zmagań w PGE Ekstralidze odjechała zaledwie dwa sparingi. Rywalami podopiecznych Stanisława Chomskiego okazali się żużlowcy eWinner Apatora oraz Betard Sparty. Pierwszy pojedynek w Toruniu co prawda trzymał w napięciu do ostatniego wyścigu, ale zakończył się zwycięstwem miejscowych "Aniołów". Gorzowianie jeszcze gorzej zaprezentowali się w domowym spotkaniu przeciwko ekipie z Wrocławia. Przyjezdni dominowali od początku do końca i pewnie pokonali "żółto-niebieskich" w stosunku 51:37. Jak się okazuje, kiepska dyspozycja zespołu nie jest przypadkowa. Brak własnego stadionu Jakkolwiek to zabrzmi, Moje Bermudy Stal swój domowy obiekt odzyskała dopiero kilka dni przed pierwszym meczem towarzyskim w tym roku. Niezgłoszone prace budowlane spowodowały, że Główna Komisja Sportu Żużlowego zadecydowała o zawieszeniu licencji toru przy ulicy Śląskiej. Podczas gdy wszystkie drużyny wjeżdżały się w sezon, podopieczni Stanisława Chomskiego czekali na informację o przywróceniu licencji. Upragniony moment nastąpił 30 marca. Wicemistrzowie Polski już na starcie zostali więc w tyle za innymi. Doskonale pokazał to piątkowy sparing z Betard Spartą. Wrocławianie w Gorzowie czuli się jak u siebie w domu i wręcz zdemolowali swoich przeciwników. Teneryfa zrobiła swoje Słynny obóz na Teneryfie zostanie na długo zapamiętany przez całą Polskę. O ile zawodnicy wzorowo przepracowali tygodniowy okres w ciepłych krajach, o tyle dobrego słowa nie można powiedzieć o działaczach. Niemal co tydzień na światło dzienne wychodził nowy skandal. Rzecz jasna żużlowcy nie byli z tym wszystkim związani, ale musiały do nich dochodzić szczątkowe informacje, które na pewno nie dodały im dodatkowej motywacji. Po tym wszystkim reprezentanci gorzowskiego klubu swoich pracodawców nie darzą również tak ogromnym zaufaniem jak wcześniej. Oddali potencjalnego lidera formacji juniorskiej Na początku roku szeregi Moje Bermudy Stali opuścił Mateusz Bartkowiak. Utalentowany zawodnik przynajmniej na papierze miał być liderem formacji młodzieżowej gorzowskiego zespołu i nie zmieniał nawet tego fakt, iż 18-latek wrócił do sportu po poważnej kontuzji kręgosłupa. Sam żużlowiec zapragnął jednak innej drogi rozwoju i postanowił o przejściu do ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u. Negocjacje pomiędzy działaczami trwały kilka miesięcy, ale ostatecznie stanęło na rocznym wypożyczeniu. W Gorzowie mają czego żałować, bowiem wyniki zarówno Wiktora Jasińskiego i Kamila Nowackiego nie należą obecnie do najlepszych, a jak wiadomo dobry junior to teraz klucz do sukcesu. Dziura na pozycji U-24 Zarówno Rafał Karczmarz, jak i Marcus Birkemose zawodzą kibiców i działaczy. Fani szczególnie wiele spodziewali się po reprezentancie Polski, którego jeszcze rok temu spokojnie można było zaliczyć do grona najlepszych młodzieżowców w kraju. W Gorzowie niewątpliwie popełnili błąd, nie sięgając chociażby po Frederika Jakobsena. Młody Duńczyk ma już przecież za sobą epizod w Stali, a jego wyniki w ostatnim sezonie pokazują, że spokojnie mógłby poradzić sobie w PGE Ekstralidze. Wówczas Marcus Birkemose otrzymałby kolejny sezon w niższej klasie rozgrywkowej i tam spokojnie mógłby przygotować się do startów w elicie. Cisza jak makiem zasiał Prezes Marek Grzyb jak do tej pory oficjalnie nie skomentował wyników sparingów w mediach społecznościowych. Nie wiemy co dzieje się wewnątrz drużyny. Kibice z pewnością nie chcą powtórki z rozrywki i scen podobnych do tych z inauguracji sezonu 2020, kiedy to działacz nie zostawił suchej nitki nawet na Bartoszu Zmarzliku. Wówczas na początku rozgrywek presja była tak duża, że klub przez długi okres czasu okupował ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Dopiero przyjście Jacka Holdera unormowało sytuację. Tym razem "gość" może wystąpić jedynie w przypadku wykrycia koronawirusa w zespole, więc na drugi Cud nad Wartą nie ma raczej co liczyć. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź