Choć podczas starcia z Betard Spartą Wrocław Marcus Birkemose jechał słabo, to nie tracił dobrego humoru. Zapytany o to, jak się czuje, odparł "I'm okay", szeroko się przy tym uśmiechając. Najbardziej w oczy rzuciło się jednak coś innego. Zawodnik w ręce trzymał kask, który zabrał ze sobą na wywiad. Po co to zrobił? Zapewne po to, by wyeksponować sponsorskie logotypy. Tym samym Birkemose być może rozpoczął nową modę i kto wie, czy za moment w jego ślady nie pójdą inni. Różnego typu gadżety przy wywiadach nie są żadną nowością, ale z kaskiem do tej pory nikt się nie pojawił. Brakowało tylko, żeby Duńczyk po prostu założył sobie go jeszcze na głowę. Od dłuższego czasu już reklama sponsorów jest absolutnie nieodłącznym elementem wizerunku sportowca. W zasadzie nawet do pracy w ogrodzie powinien on ubierać się w bluzę klubową, w razie gdyby ktoś go zauważył. Nie wspominając już o czapeczce czy bidonie - te rzeczy żużlowcy biorą ze sobą wszędzie. Jakże odmienne są aktualne czasy do tych choćby sprzed 15-20 lat, gdzie jednolite stroje teamowe mieli praktycznie tylko najlepsi na świecie, a osoby funkcyjne w drużynach były ubrane w to, w czym po prostu przyjechały na stadion. Dzisiaj to nie do pomyślenia. Nawet pojedyncze posty na klubowych fanpage'ach są konsultowane ze specjalistami od marketingu, tak aby dobrać odpowiednią porę i treść. Zawodnicy zaś nie rozstają się ze sponsorskimi atrybutami. Co będzie następne? Jako że bidony, czapki czy puszki wychodzą już z mody, możemy wkrótce spodziewać się czegoś nowego. Birkemose pokazał, że przyjście z kaskiem przed ściankę do wywiadów to żaden problem. Kto wie, czy za chwilę jakiś zawodnik nie przyjedzie tam motocyklem albo nie zabierze baneru z nazwą sponsora. W tym wszystkim przede wszystkim chodzi przecież o przekaz medialny, ma być głośno i ciekawie. Im więcej mówi się o sponsorze, tym lepiej dla niego. Co jasne, darczyńcy dają więc dowolność w sposobie ekspozycji i nawet na rękę im ewentualne dziwnie zachowania, jeśli przy tym dobrze widoczna jest reklama. Tak więc Birkemose może i wywołał zdziwienie, ale z drugiej strony marketingowo zachował się świetnie. Zdarza się, że celem zareklamowania swojego sponsora, zawodnik decyduje się robić dziwne rzeczy. Pamiętamy Tomasza Golloba, który na podium potrafił przyjść z kilkoma czapkami. Adrian Miedziński puszkę z napojem od swojego sponsora zabrał kiedyś nawet do telewizyjnego studia. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że popularny sportowiec to dla osoby chcącej rozsławić swój biznes, świetna inwestycja. Pokazuje się w różnych miejscach, ma robionych mnóstwo zdjęć, a do tego chętnie pozuje z gadżetami. Choć nie wszyscy zawodnicy są medialni, to jednak muszą przyzwyczaić się do tego, że czasy, w których można było ubrać, wypić, powiedzieć absolutnie wszystko już dawno minęły. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź