Decyzja premiera Mateusza Morawieckiego o powrocie kibiców na stadiony ucieszyła kluby. Decyzja, że stadion będzie można zapełnić tylko w 25 procentach już mniej. Przy 25 procentach kluby mogą liczyć na przychody przekraczające 100 tysięcy złotych. Problem w tym, że nie będzie wielkiego dopływu świeżej gotówki. Powrót kibiców na stadiony w połowie maja był tym, na co prezesi czekali. Gdyby jazda przy pustych trybunach potrwała nawet dwa tygodnie dłużej, to mogłyby się pojawić problemy z płatnościami. Nie jest jednak tajemnicą, że w klubach z utęsknieniem czekają na zgodę na zapełnienie trybun w 50 procentach, bo dopiero wtedy zaczną zarabiać konkretne pieniądze. Większość z 25 procent już zajęta 25 procent oznacza, że na stadiony wejdzie średnio 4 tysiące widzów. Przy takim poziomie kluby mogą zapomnieć o wielkich zyskach. Większość sprzedała co najmniej 2 tysiące karnetów. Kibice już za nie zapłacili, a pieniądze zostały przejedzone na bieżące wydatki. Do utrzymania finansowej płynności potrzebne są nowe środki. Przy trybunach zapełnionych w jednej czwartej nowych środków będzie niewiele. Do sprzedanych karnetów trzeba bowiem dołożyć pakiety stałych wejściówek dla sponsorów, które często gęsto dostają oni w ramach umowy reklamowej z klubem. To co najmniej 500 kolejnych zajętych miejsc bez szansy na świeży dochód. Organizacja meczu po kosztach Jeśli kluby będą miały w najlepszym razie 1500 biletów do sprzedania (średnio po 30 złotych), to przychód wyniesie 45 tysięcy złotych, ale 15, może nawet 20 tysięcy trzeba będzie odjąć, bo tyle mniej więcej wynoszą koszty meczu. Tam, gdzie są loże VIP, sam catering może kosztować 20 tysięcy. Tam, gdzie sprzedano blisko 3 tysiące karnetów biletów, świeżej gotówki wcale nie będzie. Tam będzie organizacja meczu po kosztach. Prezesi z jednej strony mogą żałować, że mają zobowiązania, bo bez nich kasowaliby około 100 tysięcy co kolejkę. Z drugiej strony nie mają co narzekać, bo 25 procent zbliża nas do 50. Poza tym kluby dzięki 25 procentom są w stanie uratować płatności za karnety. Gdyby trzeba było zwracać te pieniądze, to dopiero byłby problem. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź