Kapitanowi Fogo Unii trudno się dziwić. Od czerwca zmaga się z urazem barku, którego nabawił się w czerwcu w Terenzano, podczas kwalifikacji do Grand Prix 2022. Kontuzja jest na tyle dokuczliwa, że po sezonie będzie musiał się poddać zabiegowi operacyjnemu. Kibice z Leszna nie mają się jednak czym martwić. W play-off Pawlicki z pewnością oszczędzał się nie będzie. Decydujące mecze w PGE Ekstralidze to jego królestwo. W każdym z pięciu mistrzowskich sezonów leszczynian dołożył olbrzymie "cegły" do końcowego sukcesu. Najgorsza jego średnia w zwycięskich dla Fogo Unii play-off wyniosła 1,944 pkt/bieg! Raz go wyręczyli koledzy Było to w 2018 roku. Wówczas kapitan Unii zawalił rewanżowy finał ze Stalą Gorzów. W trzech startach uciułał ledwie 2 punkty i do wygranej 50:40 i mistrzowskiego tytułu, musieli gospodarzy poprowadzić jego koledzy z drużyny. Pawlicki przepraszał potem za swój słaby występ, ale wcześniej to dzięki niemu leszczynianie znaleźli się w ogóle w finale, a po pierwszym meczu decydującego dwumeczu mieli ledwie 2 punkty do odrobienia. W półfinałach z Betard Spartą Wrocław kapitan zdobył w sumie 19 punktów i bonus, a w pierwszym meczu finałowym w Gorzowie otarł się o perfekcję - 13+1. Od juniora "trzymał ciśnienie" W 2015 i 2019 roku Pawlicki w play-off wykręcił dokładnie tę samą średnią - 1,95 pkt/bieg. 6 lat temu był jeszcze juniorem i oczarował wszystkich swą jazdą w półfinale z KS Toruń. Najpierw w Grodzie Kopernika wywalczył 11 punktów i bonus, a w Lesznie wykręcił komplet (14+1). W finałowym dwumeczu było już nieco słabiej, ale jego 6 punktów i bonus przywiezione z Częstochowy (tam Sparta rozgrywała domowe mecze ze względu na remont Stadionu Olimpijskiego) i 5 punktów w rewanżu zrobiły różnicę i sprawiły, że leszczynianie wygrali rywalizację z Betard Spartą Wrocław 94:86. Sezon ten pokazał wyraźnie, że presję najważniejszych meczów był w stanie wytrzymać już jako młodzieżowiec. W 2019 roku Pawlicki średnią zaniżył nieco pierwszy mecz finałowy we Wrocławiu. Na Stadionie Olimpijskim uzbierał tylko 5 punktów, ale zrehabilitował się w rewanżu i poprowadził Unię do złota (12 punktów). Wcześniej świetnie spisał się też w półfinałowym dwumeczu z Włókniarzem Częstochowa (w sumie 21 punktów i bonus). W zeszłym roku skuteczność kapitana w play-off była na jeszcze wyższym poziomie. Ogółem wykręcił średnią 2,105 pkt/bieg. Złożyły się na to przede wszystkim kapitalne występy na torze w Lesznie. W półfinałowym rewanżu z Falubazem Zielona Góra Pawlicki zaliczył komplet (12 punktów w czterech startach), a w finale z Moje Bermudy Stalą Gorzów (11+1 w pięciu biegach). Na torach rywali było przyzwoicie: 8 punktów w Zielonej Górze i 7+1 w Gorzowie. Znów doprowadzi wrocławian do płaczu? Najlepszy play-off wyszedł zaś Pawlickiemu w 2017 roku. Wówczas po rocznej przerwie Fogo Unia wróciła na mistrzowski tron. W półfinałowym dwumeczu Pawlicki zebrał 19 punktów i 3 bonusy, prowadząc leszczynian do niespodzianki i wyeliminowania najlepszej drużyny fazy zasadniczej - Falubazu Zielona Góra. W finale zaś kapitan najpierw bardzo dobrze pojechał na własnym torze (10+2), a potem zaprezentował się fenomenalnie we Wrocławiu (14 punktów w sześciu startach), odwracając losy finałowej rywalizacji i doprowadzając do płaczu kibiców zgromadzonych na trybunach Stadionu Olimpijskiego. Czy w tym roku powtórzy ten wyczyn? Tego się dowiemy już wkrótce, bo odwieczni rywale tym razem zmierzą się już w półfinale.