Żużel w Polsce jest niezwykle popularny. Kibice na trybunach są zakochani w tej dyscyplinie sportu. - Czy nie jest trudno? Zależy, z której strony na to spojrzeć. Jak spojrzymy globalnie - jako całość - to uważam, że to bardzo świetna historia, która zdarzyła się w moim życiu i ciężko szukać ciemniejszych stron. One oczywiście są, ale biorąc pod uwagę całe sędziowanie, możliwość uczestniczenia w wydarzeniu, możliwość realizowania własnych celów, oceniam to jako wielki pozytyw - powiedział Paweł Słupski, który był gościem Marcina Majewskiego w programie "Trzeci wiraż" na nSport+. Nie da się ukryć, że praca sędziego to nie jest łatwy kawałek chleba. - Jak się spojrzy z boku, to tak może być z każdym zawodem. Jak chirurg składa połamane ręce i nogi, to wydaje się to mega trudne, natomiast dla lekarzy jest to kolejny dzień w biurze. Są sytuacje, które powodują większy skok ciśnienia, natomiast nie demonizowałbym. Płaci nam się za to, żebyśmy wykonywali pracę jak najlepiej - jesteśmy od sędziowania, prowadzenia zawodów, podejmowania decyzji. Nie doszukiwałbym na siłę ciemniejszych stron - dodał. No właśnie "płaci". Jak dużo zarabiają sędziowie? Wielokrotnie takie pytanie pojawia się na stadionach żuzlowych lub przed telewizorami, kiedy kibice oglądają zawody. - Odsyłam do regulaminu. Tam są wszystkie stawki - odpowiedział Słupski. - Ekstraligowe zawody to 1600 złotych. Zależy kto jaką formę rozliczenia przyjmuje. To kwota netto, jeżeli ktoś prowadzi działalność. Niższe ligi to kwoty stosunkowo niższe - przyznał po chwili. Arbiter jest na świeczniku, gdy musi podjąć decyzję w niejasnej sytuacji. Duży stres i duża odpowiedzialność. - No jest. Wszyscy czekają na decyzję, zawody nie jadą. Zdajemy sobie sprawę, że nie można tego przedłużać w nieskończoność, ale musimy dojść do momentu, że jesteśmy pewni o podjęciu najsprawiedliwszej decyzji w danej sytuacji. To kwestia panowania nad sobą. Często dochodzą do nas na wieżyczce różnego rodzaju okrzyki, jest wywierana jakaś taka kibicowska presja. To naturalne na zawodach, że kibice krzyczą do sędziego - stwierdził jeden z najlepszych polskich żużlowych sędziów. Słupski nie boi się czytać komentarzy ludzi w przypadku jakiejś kontrowersyjnej decyzji. - Do tego trzeba mieć wypracowane podejście. Bo co to znaczy "kontrowersyjna decyzja"? Dla nas wykładnią jest ocena, którą otrzymujemy po meczu od Ekstraligi Żużlowej i naszego szefa. To dla nas drogowskaz. Ja oczywiście czytam te wszystkie komentarze, nauczyłem się z tym żyć. Na początku może było z tym trudno. To przyszło z kolejnymi latami. Nie można się tym wszystkim przejmować. Jesteśmy poddani powszechnej ocenie, to naturalne przy pełnieniu tej funkcji. Absolutnie do nikogo nie mam o to pretensji. Akceptuję dopóki nie przekracza to granicy chamstwa - zaznaczył. Psycholog jest obecny w życiu arbitrów. - Generalnie psycholog w sporcie żużlowym jest od samego początku. Żeby zostać sędzią, trzeba przejść testy psychologiczne. Co jakiś czas jesteśmy badani przez psychologów, którzy robią nam testy, sprawdzają, analizują jak się zmieniliśmy na przestrzeni lat. Ja pracowałem z psychologiem sportowym przez kilka spotkań. Współpracował ze sportowcami oraz medalistami olimpijskimi. Co było dla mnie ważne - miał doświadczenie we współpracy z najlepszymi sędziami w innych dyscyplinach - podsumował Słupski. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź