Niedzielne mecze półfinałowe PGE Ekstraligi były wisienką na torcie zmagań żużlowych w tym sezonie. Dwa spotkania oglądało się w napięciu szczególnie, że w obu przegrywali gospodarze. Choć zazwyczaj własna publiczność i tor pomagają drużynie, w tym przypadku mimo naprawdę głośnego dopingu w Gorzowie i Lesznie tego atutu własnej nawierzchni nie zobaczyliśmy. Dużo mówiło się w trakcie sezonu o oponach. Dyskusje prowadzili nie tylko zawodnicy, ale też eksperci, którzy pewnie podobnie jak ja mało z tym tematem mają na co dzień do czynienia. Szczególnie w Lesznie upatrywano w oponach dodatkowego bonusu dla zawodników gospodarzy. Podnosiły się głosy, że wrocławianie jadą na patencie i za przykład podawali wyniki Maćka Janowskiego z cyklu GP. Doskonale pamiętamy jak 30-latek fenomenalnie zaczął, a później z każdym turniejem gasł w oczach. I wystrzał formy Maćka upatrywano właśnie w cudownym ogumieniu. Wczorajsza dominacja Betard Sparty w na Smoczyku pokazała, że wcale nie opony okazały się głównym rozgrywającym w Lesznie, a cała ta zagorzała dyskusja powinna sprowadzić się do kompletu punktów Bartka Zmarzlika w Gorzowie. Dwukrotnemu mistrzowi świata w zdobyciu "maxa" nie przeszkodziły ani opony, ani rywale, ani tor, znaczenia nie miała też pogoda i mnóstwo innych czynników. Co mistrz to mistrz! Na tapet wzięto też sędziów. Z własnego ogródka wiem, że nawet, gdy jest ewidentna wina swojego zawodnika, człowiek zawsze stara się doszukiwać małego punktu zaczepienia u innych. Tak było w Gorzowie, gdzie kilka decyzji podchodziło pod kontrowersje. O ile nie dziwię się prezesowi Moje Bermudy Stali - Markowi Grzybowi, bo byłbym hipokrytą (sam nie raz i nie dwa krytykowałem arbitrów), to jednak nie mogę zrozumieć wyrzutów padających z ust pana prezesa honorowego gorzowskiej Stali. Kto jak kto, ale człowiek zasiadający w organie nadzorczym ekstraligowej spółki powinien wiedzieć czy reprezentuje całe środowisko ekstraligowe, czy tylko szuka usprawiedliwienia dla siebie po przegranym meczu. Działania Zarządu Spółki, w tym wybór sędziów i ocena ich pracy, powinny być merytorycznie przeprowadzone na zebraniu Spółki bądź Rady Nadzorczej Ekstraligi Żużlowej SA . To jest profesjonalizm, do którego cały czas dążą wszyscy udziałowcy, ale niektórzy jak widać zatrzymali się na odległych czasach. Nie zmienia to faktu, że Gorzów kolejny raz walczy o medale, a ostatnie kontuzje na pewno znacząco osłabiły siłę rażenia całej drużyny. Co prawda w sporcie zdarzyć się może wszystko, ale czuję, że Lublin tej przewagi nie zmarnuje. W sumie, to chciałbym zobaczyć Falubaz, który tak jak Stal walczy dzielnie w play-offach. Nawet jeśli decyzje sędziego budzą skrajne opinie. Niestety już na pewno w tym i przyszłym roku nie zobaczę Zielonej Góry ani w czwórce, ani w PGE Ekstralidze. Po odejściu Dudka może nie zdarzyć się to za szybko. Oj nie. Szkoda. Z poważaniem Robert Dowhan