Czy to na stadionie, przed telewizorem czy radiem to nie sięgam pamięcią kiedy mogłem całkowicie nie przezywać emocji z moją ukochaną drużyną. A jednak przyszedł taki dzień. Po pierwsze byłem na uroczystości i wśród ludzi i jak już się pojawiał temat to związany z olimpiadą (może dlatego, że jedna z osób obecnych był ojciec Igi Światek) a po drugie różnica poziomów i dwie ligi, w których jeżdżą lubuskie drużyny, nie gwarantowała żadnych emocji ani spektakularnego rozstrzygnięcia. W tym sezonie nie wygraliśmy nic na wyjeździe, a nawet spotkania na W69 zakończyliśmy tylko dwoma wygranymi, co nie pociąga za sobą żadnych wrażeń a wręcz przeciwnie. Wybrałem wiec namacalne przyjemności niż łudzenie się, ze Falubaz rozgromi drużynę z Gorzowa. Wielu ludzi pisze mi, ze kiedyś nie wyobrażali sobie weekendu bez Falubazu, ale teraz jak mają czas, to słuchają radia lub oglądają w telewizji, ale tylko wtedy kiedy nie mają nic innego do roboty. Przykro się to czyta, ale wiem po sobie, jak zmieniły się u mnie priorytety życiowe i na pewno nie jest nim Speedway. Tak więc piątek spędziłem na innych przyjemnościach jak oglądanie zmagań dwóch meczów dwóch drużyn, które zamykają tabelę. Muszę pogratulować drużynom, które rywalizowały w niedzielę. Każdy bieg to emocje walka i zmieniający się wynik. Tyle żużla w żużlu dawno nie było. Aby takich spotkań było coraz więcej. W zeszłym tygodniu w Warszawie uciąłem sobie długą rozmowę przy kawie z Kubą Kępa. Podejście Prezesa Motoru Lublin do żużla, znajomość zawodników ich oczekiwań i plany na przyszłość koziołków są naprawdę imponujące. Do tego przychylność sponsorów i wspaniali kibice pozwala patrzeć z optymizmem w przyszłość tego zasłużonego ośrodka żużlowego. Z przyjemnością obejrzę na żywo pierwsze Mistrzostwa Świata w Lublinie, tak jak w ten weekend będę delektował się jazdą Bartka, Macieja czy innych wspaniałych zawodników na stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Z poważaniem Robert Dowhan