Peter Ljung wystąpił w tym sezonie w zaledwie jednym spotkaniu eWinner 1. ligi. Na torze w Rybniku zdobył tylko 3 punkty, a jego Cellfast Wilki zostały rozgromione przez podopiecznych Marka Cieślaka w stosunku 63:27. Prezes Grzegorz Leśniak nie ociągał się i w błyskawicznym tempie ściągnął do Krosna 2 potężne armaty - Tobiasza Musielaka i Vaclava Milika. Zespół z Podkarpacia z biednego beniaminka momentalnie stał się jednym z głównych kandydatów do awansu. Niejako skutkiem ubocznym tych transferów było zepchnięcie na boczny tor Petera Ljunga. Zarząd krośnieńskiego klubu dał mu wolną rękę w poszukiwaniach nowego pracodawcy. Doświadczony Szwed znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Wszak do Cellfast Wilków przechodził właśnie po to, by odbudować się po niesamowicie słabym sezonie w barwach Unii Tarnów. Były uczestnik cyklu Grand Prix zapamięta rok 2020 nie tylko jako czas pandemii koronawirusa, ale przede wszystkim ze względu na potworny upadek jakiego doznał w Szwecji podczas jednego z ligowych spotkań Bauhaus-Ligan. Czas wrócić na właściwe tory Ljung podczas karambolu przeleciał przez bandę i uderzył głową w stojący w pasie bezpieczeństwa słup. Wszyscy świadkowie spodziewali się najgorszego. Sam żużlowiec stracił przytomność i został czym prędzej przetransportowany do szpitala w Vetlandzie. Tamtejsi lekarze mówili o cudzie, bo zawodnik został wypisany... już następnego ranka. Karambol nie zostawił trwałych śladów na jego zdrowiu fizycznym, jednak znacznie ucierpiała psychika Szweda. Notował coraz gorsze występy, a jego sytuacji nie poprawiały problemy organizacyjne w Tarnowie. Po bolesnym rozstaniu z Unią i przelotnym romansie z Cellfast Wilkami, Ljung wreszcie znalazł miejsce, gdzie będzie mógł w spokoju wrócić do jazdy na polskich torach. Aforti Start Gniezno desperacko potrzebował zawodnika, gdyż po kontuzji nabytej podczas spotkania ligi duńskiej niedysponowany pozostaje Peter Kildemand. Ljung powoli odpycha już dawne demony. W zeszłym tygodniu przywiózł 9 oczek dla Vetlandy w bardzo ważnym meczu Bauhaus-Ligan przeciwko Dackarnie Malilla. Jeśli w barwach Aforti Startu będzie szło mu równie dobrze, to jego przygoda nad Wisłą wcale nie musi się skończyć zbyt szybko.