Sebastian Zwiewka, Interia.pl: Został pan zawodnikiem MrGarden GKM-u Grudziądz. Co skłoniło pana do podpisania kontraktu właśnie z tym klubem? Norbert Krakowiak, zawodnik MrGarden GKM-u Grudziądz: Przede wszystkim chcę regularnie jeździć i cieszę się, że będę miał możliwość robić to w PGE Ekstralidze. MrGarden GKM Grudziądz podszedł do mojej osoby poważnie i konkretnie, z określoną rolą, jaką mam pełnić w zespole. Poznałem też koncepcję składu. Wszystko mi się spodobało. Czy łatwo porozumiał się pan z grudziądzkim klubem? Pojawiło się dużo innych ofert z PGE Ekstraligi? - Zainteresowanie innych klubów było spore, co jest dla mnie też informacją zwrotną w kontekście tego, na ile dobry był poprzedni rok. Gdyby nie został wprowadzony przepis o zawodniku do lat 24, to pozostałby pan w PGE Ekstralidze? - To zależy od tego, czy ktoś by mnie chciał (śmiech). Wprowadzony przepis oczywiście umożliwił mi pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej i bardzo się z tego cieszę. Jazda na pozycji seniorskiej w PGE Ekstralidze to naprawdę wielka sprawa. W mojej ocenie zejście ligę niżej byłoby niewykorzystaniem szansy, jaka się utworzyła. Czy pozostanie w RM Solar Falubazie Zielona Góra w ogóle wchodziło w grę? Kiedy podjął pan decyzję o odejściu? - Jasne, że tak. Mocno związałem się z otoczeniem zielonogórskim, natomiast potoczyło się to tak, a nie inaczej i tyle. Na pewno decyzja była trudna, bo każda zmiana otoczenia niesie pewne ryzyko. Wchodzi się w nowe otoczenie i tak dalej. Mam już jednak trochę doświadczenia i liczę, że ono zaprocentuje. Odnoszę wrażenie, że w ciągu ostatnich dwóch lat w Zielonej Górze mocno się pan rozwinął. Jak podsumuje pan czas spędzony w RM Solar Falubazie? - To był świetny okres, w którym bardzo się rozwinąłem. Myślę, że to jest normalny proces, każdy rozwija się w swoim tempie i ma inną granicę maksimum swoich możliwości. Mam nadzieję, że u mnie jest ona dużo wyżej i dalej będę się tak rozwijał. Jazda w PGE Ekstralidze uczy, ale trzeba wyciągać wnioski - nie tylko wtedy, kiedy się przegrywa, ale również wtedy kiedy się wygrywa. Umiejętności techniczne, taktyczne, mentalne, wiedza dotycząca regulacji sprzętu, to nie są rzeczy, których człowiek uczy się w jeden dzień, wszystko wymaga praktyki. W których elementach żużlowego rzemiosła zrobił pan największe postępy pod oczami Adama Skórnickiego (sezon 2019) oraz Piotra Żyty (2020)? - Każdy trener jest inny i ma swój styl prowadzenia drużyny, do którego trzeba się dostosować. Kiedy trener Adam był w Falubazie, byłem na pewno w innym miejscu - szczególnie na poziomie umiejętności technicznych - które wymagały poprawy. Mogłem liczyć na wiele wskazówek, bo przecież trener Skórnicki dopiero co zsiadł z motocykla. Z trenerem Żyto też dobrze się dogadywałem. Można powiedzieć, że dzięki niemu mogłem nauczyć się jeździć na przyczepnym torze. Jako juniorzy w poprzednim sezonie byliście mocno krytykowani. Dostaliście jednak kolejną szansę i stanęliście na wysokości zadania. Nie tylko pan, ale również Mateusz Tonder i Damian Pawliczak spisywali się bardzo solidnie. Gdzie tkwi recepta? - Krytyka jest naturalną częścią sportu, kibice zawsze oczekują dobrych rezultatów, a te w sezonie 2019 były średnie. Jestem jednak odporny na krytykę, krytykują nas ludzie, którzy na sporcie znają się tylko od strony kibicowskiej, więc to nie są dla nas żadne pożyteczne informacje. Współpraca z psychologiem w pana przypadku się sprawdza. - Z psychologiem oczywiście też podejmowaliśmy pracę ukierunkowaną na radzenie sobie z krytyką. Dla nikogo krytyka nie jest przyjemna, ale jedni radzą sobie lepiej, a inni gorzej. Wynika to pewnie z poziomu świadomości i umiejętności regulacyjnych swojego organizmu. Recepta tkwi w dużej liczbie startów całej naszej trójki i zdobywanemu dzięki temu doświadczeniu. Był pan czwartym z najlepszych juniorów w PGE Ekstralidze. W finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski w Zielonej Górze zdobył pan brązowy medal. Czy jest pan zadowolony z przebiegu oraz osiągnięć swojej kariery w gronie juniorów? - Jestem zdecydowanie zadowolony i faktycznie - ten brązowy medal jest dla mnie chyba najcenniejszy. Żałuję na pewno braku medalu w DMP, a indywidualnie tego, że nie było mi dane wystartować w finale IMŚJ. W finale MIMP jazda na zielonogórskim torze była dla pana pewnego rodzaju handicapem? Czy w takich sytuacjach zawodnik jednak jest bardziej zestresowany? - To zależy. Z logicznego punktu widzenia jest to handicap - znamy tor, znamy przełożenia i mamy dużo informacji dotyczących ich regulacji. Jednak kiedy jedzie się u siebie, każdy dookoła powtarza, że trzeba to wykorzystać. Trzeba uważać, aby nie ulec temu podejściu, bo z pewnością wpływa ono na wzrost pobudzenia startowego. Teraz zmienia pan otoczenie i przenosi się do Grudziądza. Kiedyś nie lubił pan tego toru, w ostatnich latach nastąpiło przełamanie, bo osiągał pan lepsze wyniki. - To prawda, kiedyś z torem w Grudziądzu miałem problemy, zresztą nie tylko z nim. Problem polegał jednak z powodu małych umiejętności technicznych i innych problemów, których już teraz nie mam. Na pewno będę potrzebował kilku treningów, aby się na nim zadomowić. Mówi się, że MrGarden GKM będzie bronił się przed spadkiem. Odchodzącego Artioma Łagutę potrafiłoby zastąpić 2-3 zawodników. Jest pan przygotowany na starty pod dużym napięciem? Każdy mecz - szczególnie na własnym torze - będzie na wagę złota. - A gdzie nie ma napięcia, jeśli mówimy o sporcie zawodowym? Ono zawsze będzie. Radzę sobie z oczekiwaniami innych, a podenerwowanie przed meczami jest normalnym zjawiskiem. Jeśli by go nie było, to oznaczałoby, że coś nie gra. Otrzymał pan gwarancję startów, czy jednak na treningach będzie pan musiał pokonać Romana Lachbauma? Juniorzy raczej nie będą konkurentami, żeby zmieniać was po jednym czy dwóch wyścigach. To właśnie wy powinniście jechać w tych czterech programowych wyścigach. - Myślę, że nie jestem jeszcze na takim poziomie sportowym, żeby mieć zagwarantowane miejsce w składzie w PGE Ekstralidze. Oczywiście - tak jak już wspominałem - mam nadzieję na regularną jazdę, bo to ona pomaga w rozwoju. Na koniec muszę zapytać o pana zdrowie. Jak pan się czuje? - Czuję się w porządku. Rozpocząłem już rehabilitację kontuzjowanej ręki, wymaga ona jeszcze trochę pracy, ale moje przygotowania będą niezaburzone.