Dla Niemców to nowy Egon Mueller (były mistrz świata na żużlu), dla Sławomira Kryjoma po prostu materiał na gwiazdę. - W Landshut jest ktoś taki, jak Norick Bloedorn. Bardzo utalentowany. Jak będzie się rozwijał, to za chwilę może stać się gwiazdą PGE Ekstraligi - mówi Kryjom dla polskizuzel.pl. Zdaniem Kryjoma, nie tylko menedżera, ale i telewizyjnego eksperta, Polska będzie miała swój udział w rozwoju niemieckiego talentu. Wszystko, dlatego że PZM i GKSŻ podjęły decyzję o wpuszczeniu zagranicznych klubów do drugiej ligi. MF Trans Landshut Devils skorzystało z tej możliwości w tym roku, ale już dla takiego Wolfe Wittstock ten sezon będzie drugim. W 2. Lidze Żużlowej jeździ też łotewski Lokomotiv Daugavpils. - W takim Landshut się cieszą, bo dzięki PZM mogli coś zrobić dla swoich kibiców i zawodników. Polska też jednak na tym korzysta, bo raz, że nie mamy kadłubowej drugiej ligi (bez zagranicznych drużyn zostalibyśmy z czterema zespołami, a tak jest ich siedem - dop. red.), a dwa, że dostajemy też z zagranicy dobrych zawodników. Lokomotiv Daugavpils od lat szkoli i robi to dobre. Już dali żużlowi jednego i drugiego Łagutę, czy Lebiediewa, a następcy rosną - komentuje Kryjom. Menedżer Landshut mówi, że dla rozwoju żużla byłoby dobrze, gdyby w Polsce startowały też drużyny z Ukrainy, Czech i Węgier. - A w Niemczech jest jeszcze ciekawy ośrodek w Gustrow, który robi duże międzynarodowe imprezy. Trzeba jednak to dalsze rozszerzanie się na zagranicę dobrze przemyśleć, bo za rok kluby PGE Ekstraligi mają też wystawić drużyny rezerw. Nie zamyka to tematu zagranicy, ale wymaga dyskusji - kończy Kryjom. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sp</a><a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">rawdź</a>