Eltrox Włókniarz w końcu zwycięski. Częstochowianie w sobotni wieczór rozprawili się z Marwis.pl Falubazem i pokonali swoich rywali różnicą ośmiu punktów. Zwycięstwo nie przyszło im co prawda łatwo, jednak fakt jest faktem i to konto "Lwów" zostało zasilone dwoma punktami w ligowej tabeli. W spotkaniu nie brakowało rewelacyjnych wyścigów. Chociażby w piątej odsłonie dnia świetne show fanom w całej Polsce dali Matej Zagar i Max Fricke, mimo, że nie było w niej ani jednej mijanki. Zielonogórski duet serca kibiców podbił przede wszystkim wzorową jazdą parą. Czegoś podobnego w polskiej lidze dawno nie widzieliśmy. Australijczyk i Słoweniec rozumieli się bez słów. Wyglądali tak, jakby ścigali się razem od co najmniej kilku lat. Tymczasem zarówno jeden, jak i drugi zawodnik do Marwis.pl Falubazu dołączyli w listopadowym okienku transferowym. Jadący za nimi Bartosz Smektała po wyścigu mógł tylko bezradnie rozkładać ręce, ponieważ to przyjezdni sięgnęli po podwójne zwycięstwo. Co prawda nie dało im to meczowego triumfu, ale kto wie czy nie były to "oczka" na wagę złota w kontekście rewanżu i punktu bonusowego. Mateja Zagara w tym sezonie śmiało można określić specjalistą od jazdy parą. 38-latek podobnego wyczynu dokonał już kilka tygodni temu, kiedy to w spotkaniu przeciwko ZOOleszcz DPV Logistic GKM-owi wraz z Damianem Pawliczakiem pokonał Przemysława Pawlickiego i Krzysztofa Kasprzaka. To właśnie wtedy w ramach nagrody od trenera doświadczony zawodnik otrzymał szansę wystąpienia w wyścigu nominowanym, pomimo tego, że na przestrzeni całego spotkania Pawliczak pokazywał się z lepszej strony. Jak widać, dobro powraca. Iście legendarny duet posiada z kolei Fogo Unia Leszno. Mamy tu oczywiście na myśli Emila Sajfutdinowa i Janusza Kołodzieja. To bez wątpienia najlepsza para PGE Ekstraligi ostatnich kilku lat. Swoją klasę również pokazali w sobotni wieczór. W piętnastym biegu Rosjanin i Polak uratowali remis ekipie z Leszna przywożąc za swoimi plecami i jednocześnie blokując piekielnie szybkiego Pawła Przedpełskiego. Czasem to właśnie oni swoją drużynową jazdą potrafili przesądzać o losach wielu spotkań. Z pewnością w tym roku jeszcze nie raz ujrzymy wzorowo współpracujących ze sobą żużlowców z jednej drużyny. To dowód na to, że dyscyplina stale ewoluuje. Jeszcze kilkanaście rok temu nie zwracano na to tak dużej uwagi. Teraz w każdej ekipie znajdziemy przynajmniej paru zawodników, którzy dobro drużyny stawiają ponad sukces indywidualny. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sp</a><a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">rawdź</a>