Nicolai Klindt coraz bardziej daje o sobie znać całemu światu. Sympatyczny żużlowiec ma za sobą jeden z najlepszych sezonów w swojej karierze. Duńczyk zachwycił przede wszystkim kibiców w Polsce, gdzie był motorem napędowym Arged Malesa TŻ Ostrovii oraz zaliczył jedno spotkanie w PGE Ekstralidze w barwach Moje Bermudy Stali Gorzów. 32-latek imponował przede wszystkim świetną i równą formą, co pozwoliło mu na znalezienie się wśród najlepszych zawodników całej eWinner 1. Ligi. - Pomimo mniejszej ilości spotkań niż w normalnym sezonie, naprawdę czuję, że zrobiłem ogromny krok do przodu w mojej karierze. Przede wszystkim udowodniłem sobie, że jestem wystarczająco dobry i potrafię ścigać się z najlepszymi. Mogę też z nimi wygrywać i utrzymywać dobrą dyspozycję przez dłuższy okres czasu, a nie tylko przez chwilę - mówi Duńczyk na łamach speedwaygp.com. Rewelacyjna dyspozycja Klindta nie przeszła bez echa w jego ojczyźnie. Reprezentant klubu z Ostrowa powrócił do kadry narodowej po kilku latach przerwy i nie zamierza być tam statystą. - Ostatni raz w kadrze byłem w 2012 roku, kiedy prowadził ją jeszcze Anders Secher. Moją nieobecność przez taki okres czasu spowodowało kilka faktów. Jednym z nich było oczywiście pogorszenie formy po upadku w sezonie 2012. Na szczęście jestem tu ponownie. Jestem niezmiernie szczęśliwy, że Hans Nielsen i jego sztab szkoleniowy uważają mnie za wartościowego zawodnika, który jest w stanie powalczyć o miejsce w składzie na Speedway of Nations - dodaje. Zawodnik Arged Malesa Ostrów swoje dobre występy zawdzięcza otaczającym go ludziom oraz ważnym zmianom wprowadzonym jeszcze zimą 2019 roku. - Zbudowałem wokół siebie dobry zespół, a to jest bardzo ważne. Poza tym poprawiłem też swoje treningi. Nie mam tu na myśli częstotliwości, a lepsze wykorzystanie i rozpisanie wszystkich ćwiczeń. Przez kilka ostatnich lat nabyłem też dużo wiedzy od świetnego trenera, Ryana McLeana. Dodatkowo pochłonąłem trochę teorii na temat diety i właściwego odżywiania. Kluczem do sukcesu okazały się jednak nie tylko korekty w przygotowaniach do sezonu, a praca nad swoim umysłem. To ponownie zaprowadziło Klindta na żużlowy szczyt. - Nie boję się tego powiedzieć, że nie jestem typem osoby, która bardzo wierzy w siebie. Powiedziałbym, że jestem pewny siebie, ale jest ogromna różnica między pewnością siebie, a wiarą w swoje możliwości. To jest to nad czym ostatnio bardzo pracowałem. Było to już chyba zauważane zarówno w mojej jeździe, jak i po prostu sposobie bycia. Ta rzecz zrobiła naprawdę ogromną różnicę - zakończył. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź