We wtorek na świat przyszła pierwsza córka Pawła Przedpełskiego - mała Rozalka. Żużlowcowi jak dotąd nie było dane spędzić jednak z nią zbyt wiele czasu. - Teraz chcę szybko wracać do domu, a strasznie ciężko było mi go w ogóle opuścić - wyznał nam chwilę po zejściu z podium. - We wtorek urodziła się nasza córeczka, zaraz po tym jechałem mecz ligowy w Toruniu, a dzień później startowałem w Żarnowicy. Teraz wracam do domu się nacieszyć - opowiadał ciesząc się o wiele bardziej niż ze sportowego triumfu. Jeszcze 2 lata temu o Pawle Przepełskim mówiono w kontekście zmarnowanego talentu. W lidze debiutował równolegle z Bartoszem Zmarzlikiem i wcale nie spisywał się gorzej od niego. Z biegiem lat coraz bardziej rozmieniał się jednak na drobne. Impuls do powrotu na szczyt dał mu powrót do macierzystego eWinner Apatora. Dzień przed awansem do najbardziej prestiżowego cyklu zawodów klub ogłosił przedłużenie kontraktu z wychowankiem. - Szczerze mówiąc nie mogę w to uwierzyć. Wciąż nie jestem pewny czy to rzeczywistość, czy też jednak sen. Mam za sobą zdecydowanie najpiękniejszy tydzień w całym życiu - promieniał. Sukces zawodnika jest tym większy, że jeszcze niedawno nie był w ogóle pewny udziału w challenge’u. - 3 tygodnie temu miałem poważny wypadek w Szwecji. Złamałem niesamowicie ważną na haku kość śródstopia w prawej nodze, a także rękę i żebro. Bardzo szybko wróciłem do ścigania i powiem szczerze: może i z tymi wszystkimi znieczuleniami jeździ się dwa razy trudniej, ale nigdy wcześniej nie sprawiało mi to aż takiej satysfakcji - wyznał. To zdecydowanie największe osiągnięcie w karierze Przedpełskiego. Jeszcze wiosną był o krok od zdobycia Złotego Kasku, ale pechowo zaliczył falstart w ostatniej serii zawodów. Czy od tego czasu poprawił swoją psychikę? - To jest tylko sport, w żużlu też można wjechać w taśmę - uciął krótko. Co ciekawe, praktycznie pewnym awansu do Grand Prix uczynił go błąd popełniony przez klubowego kolegę - Chrisa Holdera. - Nie skupiałem się na takich zagadnieniach. Miałem przed sobą jeszcze jeden wyścig, więc szanowałem każdy zdobyty przez siebie punkt - zakończył.