Marcin Najman staje na głowie, by zorganizować walkę żużlowych prezesów. Rozmawiał w tej sprawie z Krzysztofem Mrozkiem, szefem ROW-u Rybnik. Nieoficjalnie wiemy, że zaproponował mu 60 tysięcy złotych. Ten wszystko uzależnił od rywala. Przyznał, że jeśli to nie będzie "trampkarz", to on nie mówi "nie". Były pięściarz zaczął zbierać w środowisku informacje na temat tego, kto byłby odpowiednim rywalem dla Mrozka. Padło nazwisko Jakuba Kępy, na którego Mrozek był zły, kiedy ten sprzątnął mu sprzed nosa Grigorija Łagutę. Przypomnijmy, że na początku 2019 roku Łaguta związał się z Motorem, choć wcześniej obiecał Mrozkowi, że zostanie w ROW-ie, rehabilitując się za dopingową wpadkę. Najman był ostatnio w Lublinie i rozmawiał z Danielem Jeleniewskim. Pytał wychowanka Motoru, czy faktycznie Kępa, to byłby najlepszy rywal dla Mrozka. Jeleniewski miał potwierdzić, że na linii Mrozek - Kępa iskrzy. Nie musimy chyba dodawać, że Najman już zadzwonił do prezesa Kępy z niecodzienną propozycją. - Ten stwierdził ze to nie jego poziom, choć jak sam przyznał, trenował sztuki walki, więc nie byłoby problemu. Wydaje mi się, że prezes Kępa tym samym skazuje Mrozka na porażkę. A może to tylko element negocjacji. Poza wszystkim nie wiem, czy Mrozek jest bez szans - zastanawia się Najman, który wciąż po cichu liczy na, że uda się przekonać obu panów za pomocą mocnych argumentów finansowych. W tej chwili sytuacja wygląda tak, że Najman jest w stanie wyłożyć po 60 tysięcy złotych dla każdego z prezesów. Gdyby jednak sprzedaż walki w pay-per-view była na wysokim poziomie, to tak Mrozek, jak i Kępa mogliby zarobić nawet i po 100 tysięcy. To już byłoby coś. Swego czasu Mrozek nam wspominał, że gdyby się skusił, to całą gażę przekazałby na cel charytatywny. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź