Cellfast Wilki są bliskie awansu do PGE Ekstraligi. Jeszcze nie wiedzą, czy przyjmą zaproszenie. Jednak trwa burza mózgów, co do koncepcji składu. Kto zostanie, kto przyjdzie? W tej pierwszej grupie z pewnością są Andrzej Lebiediew i Tobiasz Musielak. Szansę na pozostanie otwiera też sobie jednak Mateusz Szczepaniak. Szczepaniakowi trzeba zaufać W klubie mówią, że wiedzą, jaki potencjał drzemie w Szczepaniaku. Kiedy słabo zaczął sezon, to postanowili mu zaufać i dać drugą szansę, poczekać aż się odblokuje. Od osób dobrze znających zawodnika słyszymy, że problemem Szczepaniaka jest głównie to, że upiera się, żeby jeździć na silnikach ojca. Ostatnio żużlowiec dostał jednostkę napędową od Flemminga Graversena. Ta spisywała się kapitalnie. Jednak w Gdańsku Szczepaniak wrócił na silnik ojca i błyszczy. I teraz się można zastanawiać, czy aby na pewno chodzi o sprzęt, czy też o głowę. A może o jedno i drugie. Na próbę toru wyjechał na silniku Graversena W Gdańsku Szczepaniak wyjechał na próbę toru na silniku Graversena. Zrobił okrążenie w 18 sekund. Potem przesiadł się na silnik taty i był nieco szybszy (czas 17,50). Okazało się, że silnik Graversena, który ma, nie do końca pasuje na twarde tory. Za to silnik taty idealnie. To był jednak całkiem nowy, jeszcze nieużywany w tym roku silnik. Panu Andrzejowi ktoś chyba dobrze doradził. Wcześniej robione przez niego silniki nie były tej klasy. Jakby nie spojrzeć uzbrojony sprzętowo Szczepaniak (za rok ma dostać silnik od Graversena także na twarde tory), pokazał, że jest w stanie robić dobre punkty. W Wilkach już zaczynają dochodzić do wniosku, że w PGE Ekstralidze mógłby punktować na poziomie 6-8 punktów, a to całkiem sporo. Inni zawodnicy dostępni na rynku wcale nie gwarantują więcej.